Śledzenie wydatków krakowskiego urzędu i jednostek miejskich to nie tylko droga przez łzy. Czasem lektura rejestru umów może być także zabawna i pełna śmiechu, nawet pomimo poczucia marnowania publicznego grosza. Tak było w przypadku reklamy dla osób posługujących się językiem ukraińskim, którą wykupił Zarząd Transportu Publicznego, pogrobowiec niesławnego ZIKiT-u.