Gdzie jest Słonik? W stronę happy-endu
W niedzielę zamieściliśmy przesłane przez Anię (dzięki!) zdjęcie. Przedstawiało ono ogłoszenie skreślone dziecięcą ręką. Zaginął pluszowy słonik, a siedmioletnia Pola postanowiła za wszelką cenę go odnaleźć, wierząc w to, że ludzie mają dobre serca i chętnie pomogą. Nie pomyliła się. W poniedziałek zdjęcie opublikowane na Krowoderska.pl zaczęło żyć swoim życiem, a do wtorku zaliczyło tournee po internetach – od wykop.pl, TVN 24, Onecie, deser.pl, JoeMonster, aż po… oddział naszemiasto.pl w Opolu.
Słonik jak na razie się nie odnalazł. Ale przecież nie tylko o maskotkę tutaj chodzi. A o co? Na pewno o to, że większość z Was, widząc zdjęcie tego pięknego plakatu, wyglądała tak:
Chodzi o to, że tysiące ludzi bezinteresownie chciało pomóc. Rzesze poprzez kliknięcie “udostępniam”, ale wiemy też o takich, którzy pluszaka poszukiwali czynnie na terenie Krowodrzy.
Chodzi o to, że dzięki szczerym emocjom wyrażonym przez dziewczynkę w tym ogłoszeniu, wielu z was odnalazło w sobie ponownie małego dzieciaka i przez kilka sekund lewitowało gdzieś pomiędzy wizją swojej ulubionej maskotki sprzed lat a głosem mamy czytającej bajkę na dobranoc. Albo przypomnieliście sobie, jak się kiedyś oczko odkleiło, temu misiu, i mama przyszywała w nocy…
Chodzi również o Polę, która póki co zguby nie odzyskała (chociaż wciąż wierzymy w pełny happy-end), ale po pierwsze – dowiedziałem się tego od jej mamy – bardzo podniosło ją na duchu, że tyle ludzi szuka Misia, a po drugie – zyskała nowego pluszowego przyjaciela. Maskotkę na pewno nie mniej wyjątkową niż ta zagubiona, ponieważ… ten egzemplarz to unikat. Sami zobaczcie dlaczego:
Maja Mencel z Poznania zarwała nockę i… uszyła dla Poli słonika, który wygląda tak, jakby ktoś podszedł do plakatu i powiedział: “Wstań i chodź!” A Maja uszyła go dlatego, że, primo, tym się zajmuje, tzn. wskrzesza maszyną do szycia dziecięce malunki, secundo, jak sama napisała: To był impuls: rozum mówił – idź spać kobieto, a serce – szyj.
W imieniu Waszym i Redakcji dziękuję Poli, młodej mieszkance Krowodrzy, za ten impuls, który celnie trafił w tysiące serc. 🙂
–2 komentarze–
No i jest konkret. I to taki prosty. Zderzający zresztą potencjał realnej gospodarki i “innowacji opartej na wiedzy”. Pół Polski “ekscytowało” się ogłoszeniem, “pomagało” szerując i klikając, TVN-y i inne mniej lub bardziej misyjne telewizje, nabijając po drodze oglądalność komercyjnym portalom i oglądając serwowane przez nie reklamy. Tymczasem jedna jedyna “szwaczka” zarwała nockę i odtworzyła słonika. Owszem, gdyby nie cała akcja, pewnie nie dowiedziałaby się o zgubie. Nie zmienia to jednak faktu potwornej wręcz nieproporcjonalności tych dwóch “gospodarek”: jedna maszyna do szycia potrafi być miliony razy pożyteczniejsza niż wszystkie te elektroniczne gadżety, media społecznościowe i nowoczesne technologie. Zwłaszcza jeśli towarzyszy jej szczypta talentu i odrobina empatii.
Wniosek: czas najwyższy przywrócić szacunek konkretnej pracy, zwyczajnym czynnościom i prostym rozwiązaniom. A na skalę makroekonomiczną: czas wziąć się za re-industrializację Europy, zidiociałej od wszystkich tych apek, prezek i innowacyjnego pierdololo.
Dzisiaj otrzymaliśmy podarunek od Pani Mai. Niesamowicie wzruszający gest! Zresztą pomysł żeby tworzyć pluszaki z dziecięcych obrazków sam w sobie jest magiczny. Pola wieczorem powiedziała: „to nie jest piękna historia, ale to że dostałam taką niespodziankę jest piękne” – i poszła spać z nowym słonikiem, chociaż ciągle powtarza, że ten ani żaden inny pluszak nie zastąpią Misia.
Wielkie podziękowania dla wszystkich osób, które w uroczy sposób zaangażowały się w ten mały wielki dramat, a przede wszystkim dla Redaktora Michała Malczyńskiego, bo mam wrażenie, że to jego wiara w ludzi spowodowała, że spirala poszukiwań nabrała takiego tempa.
Kto wie, może ktoś jeszcze znajdzie Misia. Byłoby wspaniale.
Z pozdrowieniami dla mieszkańców naszej Krowodrzy, Krakowa, Polski…
Miłka, mama Poli, która zgubiła słonika