Handel uliczny w międzywojennym Krakowie [ZDJĘCIA]
Na początku XX wieku – pisał prof. Michał Rożek – osobliwością krakowskiego Rynku, na którym kwitł handel uliczny, był Lucjan Rydel. Poeta, którego wesele z Jadwigą Mikołajczykówną z Bronowic, opisał Stanisław Wyspiański, w stroju wizytowym, z nieodłącznym binoklem siadywał pomiędzy kwiaciarkami i w zadumie studiował gazetę.
Wśród handlujących była jego żona, która sprzedawała truskawki i kwiaty.
Jadwiga Rydlowa ubrana była kolorowo, w strój bronowicki.
“Rydel” – pisał prof. Rożek w świetnym “Silva Rerum” – “nie mógł wyjść ze zdumienia, dlaczego wokół nich pojawiał się tłum nabywców, którzy ukradkiem spoglądali na nich, kupując truskawki i kwiaty. Komizm tej handlującej pary w tamtych czasach przechodził wszelkie granice.”
– Kiedy po godzinie oboje zasiedli pośród artystycznej braci w cukierni, Rydel chełpił się, że “Jadzia jest fenomenalna gospodyni! Nie przypuszczałem, że ma takie zdolności handlowe.” – dodawał Rożek.
Herbata z harakiem i garnek
Handlarki w większości pochodziły z podkrakowskich miejscowości: Bronowic, Czyżyn, Czarnej Wsi, Nowej Wsi, itd…
Te dziś są już dzielnicami miasta lub osiedlami mieszkaniowymi, ale 100 lat temu wciąż jeszcze królował tam wiejski krajobraz. Dużo było drewnianych chałup, a między nimi zagony kapusty, cebuli, marchwi i słoneczników. A także głąbików, czyli rodzaju sałaty, której pędy kisiły się lepiej niż ogórki.
“Rozsiadały się długimi rzędami” – w książce “Kopiec Wspomnień” opisywał Stanisław Broniewski, jeden z założycieli krakowskiej rozgłośni Polskiego Radia – “każda w siedmiu baniatych kieckach, w narzuconych na ramiona chustkach «tybetowych» lub w szeroką krakowską kratę, w chusteczkach zawiązanych na znak małżeńskiego stanu «pod spód» w tyle głowy.”
Do największych problemów należało to, jak rozgrzać się w zimie.
Wśród sposobów, po które sięgali handlarze, szczególną popularnością cieszyły się dwa. Jednym było zaglądanie do “kawiarni” na tzw. herbatę z harakiem, czyli wysokoprocentowy arak z dodatkiem gorącej wody.
A – pisał Broniewski – “gdy mróz już bardzo dokuczał, przekupki krakowskie siadały na żelaznych garnkach, w których jarzyły się węgle drzewne. Coraz to któraś podnosiła się, przedmuchiwała żar i siadała z powrotem.”
Kwiaciarki i fiakrzy
Wśród przekupek pojawiali…
…się też mężczyźni.
Ale tych częściej można było znaleźć jednak wśród fiakrów. Ci – tak jak handlarki – na ogół pochodzili z okalających Kraków wsi, więc nie można się dziwić, że małżeństwa dorożkarzy i kwiaciarek były bardzo częste.
Miało to i takie plusy, że w dostarczeniu do domu kwiatów kupionych u żony, mógł pomóc powożący fiakrem mąż. Zarobek był wtedy podwójny.
Fiakrzy – podobnie jak ich żony – nie stronili od mocniejszych trunków, czemu także nie należy się dziwić, bo pracowali przecież na zimnie. I dlatego obok niemal każdego postoju ówczesnych taksówek można było znaleźć dwie rzeczy: jednym była pompa do mycia konia, drugim knajpa.
Krakowskim targiem
Ważne miejsce wśród krakowskich handlarzy zajmowali też Żydzi. To w ich sklepach transakcje zawierano tzw. krakowskim targiem, a polegało to na tym, że na zaproponowaną przez sprzedawcę kwotę od razu proponowało się 1/3, by po długich i męczących negocjacjach spotkać się w połowie drogi.
Takie sklepy dominowały na przykład w wewnętrznych bazarach sukiennic. – Przechodniów w Sukiennicach animowali specjalni – agitatorzy. Był nawet specjalny zawód tzw. “riferów”. Słowo nie znane w żadnym słowniku. Pochodziło od niemieckiego rufen, co znaczy po polsku – wołać. Ci riferzy namawiali do kupna, zachwalali towar, nie chcieli wypuścić gościa. Kupcy ci byli zapobiegliwi, niesłychanie pracowici, starali się o odbiorcę. Zamieszkiwali oni przede wszystkim dzielnicę Kazimierz, Stradom, natomiast w innych dzielnicach mieszkała tylko inteligencja żydowska. – wspominał Bolesław Drobner.
Handel uliczny w międzywojennym Krakowie
Zobaczcie jeszcze kilka zdjęć z czasów, kiedy na Rynku sprzedawano gęsi.
Także bezpośrednio z wozu zaparkowanego obok…
…stoisk z zabawkami i wodą sodową oraz…
…serwetami.
A opał na zimę przypływał do miasta na wypełnionych po brzegi galarach.
Zdjęcia zostały pokolorowane z wykorzystaniem otwartego algorytmu deOldify.
Czytaj też: Co warto zobaczyć w Krakowie?
Czytaj także: Kazimierz na przedwojennych zdjęciach. “Ruch na ulicach panował niebywały”
–8 komentarzy–
Na fotografii ukazującej handel na Małym Rynku z niesamowitą radością i wzruszeniem zauważyłam w tle szyld sklepu mojego pradziadka Wojciecha Olszowskiego. Jest to kamienica na rogu Małego Rynku i Mikołajskiej.
Przepraszam! W moim porzednim komentarzu źle zlokalizowałam tę kamienicę. To róg Mikołajskiej i Szpitalnej.
Zwraca uwagę ilość zieleni na Rynku. Drzewa wokół Sukiennic, przy Mariackim i Adasiu. Teraz to mamy betonozę, choć nie zdawałem sobie sprawy jak wielką, aż zobaczylem na zdjeciach
[…] Zobacz też “Handel uliczny w międzywojennym Krakowie na zdjęciach”. […]
[…] Zobacz też: “Handel uliczny w międzywojennym Krakowie na starych zdjęciach.” […]
[…] “Ruch na ulicach panował niebywały”, Niemiecka okupacja w Krakowie na zdjęciach i Handel uliczny w międzywojennym Krakowie [ZDJĘCIA]. […]
[…] Zapraszamy też do innych tekstów historycznych. Na naszej stronie znajdziesz więcej podobnych relacji: Bieda II Rzeczpospolitej na zdjęciach. “Mam 20 lat, pragnę pracować i żyć uczciwie”, Niemiecka okupacja w Krakowie na zdjęciach, Wielka powódź w Krakowie i Handel uliczny w międzywojennym Krakowie [ZDJĘCIA]. […]
[…] Handel uliczny w międzywojennym Krakowie [ZDJĘCIA] […]