Kraków – miasto grzechu czeka na pielgrzymów
Na portalu Fronda.pl red. Stanisław Widomski pochylił się nad Krakowem. Pochylił i ulitował, gdy ujrzał pod Wawelem “miasto grzechu” – tętniące prostytucją, płynące rwącym potokiem wódki, pulsujące demoralizacją i dążące “do unicestwienia pamięci po wielkim Krakowianinie, Rodaku i Papieżu”. Niektórym zdawać się może, że degrengolada Krakowa postępuje i niesie to za sobą negatywne skutki. Pragnę jednak przestrzec zespół redakcyjny Frondy przed tym, aby te minusy nie przysłoniły nam plusów.
Autor tekstu “Degrengolada miasta Krakowa postępuje. Burdele zamiast księgarń!” dostrzega, jak wiele owych “burdeli” funkcjonuje w “prastarym grodzie” i dodaje:
Problem narastał latami, lecz nie opisywały go media, które zachwycały się reżyserem Klatą i jego antynarodowymi, antyreligijnymi i zboczonym seksualnie przedstawieniami – to im starczało za całą kulturę. Dodajmy do tego obrazu jeszcze 2.500 – słownie: dwa tysiące pięćset! – sklepów z wódką czynnych przeważnie całą dobę, a wizerunek podwawelskiego grodu stanie się pełniejszy.
Mając na uwadze to, jaką rolę odgrywa w stolicy Małopolski tradycja, pragnę – odwołując się do źródeł historycznych – przypomnieć, iż:
Alkoholu w dawnym Krakowie nie brakowało. (…) Wedle obliczeń było w stolicy w średniowieczu blisko 25 browarów, co jak na parutysięczne miasto jest liczbą wysoką. (…) Bawiono się, nie skąpiąc grosza na trunki.
Cóż, wielu, także ówczesnych, czyniło nam już zarzuty, że “w Krakowie jest zabawnie i niezobowiązująco. Smacznie i alkoholowo“. Lecz – jak pisał red. Borejza, polemizując z Maciejem Nowakiem – “My to wiemy. Nas to cieszy i się w tym odnajdujemy”. Dlatego odstawmy na moment galicyjski “spiritus” i skupmy się na tym, co kłuje serce red. Widomskiego największym cierniem. Stwierdza on bowiem, że:
z roku na rok przybywa do miasta coraz mniej turystów, co oznacza coraz mniej wpływów finansowych. Tanio napić się piwa i „zabawić się” można bowiem nie tylko w Krakowie. Natomiast to, co można zobaczyć tylko tutaj, co jest w tym mieście najcenniejsze, konsekwentnie skrywane jest przed światem. I nic w tym dziwnego, bowiem krakowska historia ściśle związana jest ze światem chrześcijańskim – a ten, wiadomo, ma zginąć.
Nie dość, że Autor mija się tutaj z prawdą, gdyż w tym roku pod Wawelem padł turystyczny rekord, to na dodatek stoimy u progu wydarzenia, które przeróżne walory naszej “małej ojczyzny” rozsławić może na cały świat. Myślę tu o Światowych Dniach Młodzieży – wydarzeniu, które w 2013 roku celebrowano w… Rio de Janeiro – mieście karnawałów, balang i dziecięcej prostytucji. Skoro do tego gniazda żmij udał się cały watykański orszak – z Papieżem na czele – to dlaczego winniśmy martwić się o Kraków, w którym szynki istniały od niepamiętnych czasów, a klubów go-go ledwie jest kilka na krzyż?
Tu ponownie odwołam się do historii – nauczycielki życia – gdyż Autor zapomniał chyba, że:
nierządnice miały w Krakowie mocną pozycję, na pewno wyższą od kata, który zresztą prowadził z ramienia rady miejskiej burdele. Wśród tego specyficznego światka występowała swoista stratyfikacja. Były dziewki pracujące “etatowo” w domach publicznych. Spora ich część to tzw. “prostytutki wędrowne, przemieszczające się z miasta do miasta zależnie od sytuacji. (…) Przybywały zatem nierządnice do stolicy. Zwłaszcza na wieść o koronacji, gdy do Krakowa zjeżdżał dwór, magnateria i szlachta oraz towarzyszący im ludzie. (…) Nawiedzały także Kraków w okresie jubileuszy kościelnych, jak również wielkich ceremonii kościelnych (odpusty, pielgrzymki, kanonizacje i beatyfikacje). Czas im wtedy sprzyjał.
Red. Widomski kończy swój tekst przybity i zafrasowany: Wielkimi krokami zbliżają się Światowe Dni Młodzieży Kraków 2016. Jak to miasto oświetlone czerwonym latarniami w samym Rynku Głównym zaprezentuje się młodym ludziom z tylu krajów – lepiej nie myśleć…
Sięgam zatem raz jeszcze do kronik pisanych pośród “prastarych murów”, aby fasunek bliźniego ukoić.
Otóż uchwała rady miejskiej z 1398 roku o usunięciu z miasta niewiast publicznych okazała się z upływem lat bezskuteczna. Wobec powyższego na początku XV wieku rajcy zwrócili się do sfer kościelnych z zapytaniem, czy miasto może stawiać i utrzymywać domu nierządu, czerpiąc zeń czynsze. Odpowiedzi udzielił dominikanin Jan Falkenberg. Zgodnie z zasadami teologii moralnej, opierając się na autorytecie św. Augustyna, uważał to smutne zło za konieczność, by uniknąć cudzołóstwa, kazirodztwa i innych nieczystości. Zatem należy tolerować prostytucję, choć prawo boskie ostro potępia tę formę miłości, to prawo ludzkie jednak nakazuje wybrać mniejsze zło (…)
Ufam, że przytoczone tu exempla pomogą zaznać Autorowi “krakowskiej degrengolady” choć odrobinę spokoju.
W ostateczności proszę pamiętać – na frasunek dobry trunek.
Zdj. tytułowe: Autor, modyfied by Tybur na podstawie hashtagów Fronda.pl
Powyższe cytaty pochodzą z książki: J. Kracik, M. Rożek, Hultaje, złoczyńcy, wszetecznice w dawnym Krakowie, Wyd. Petrus, Wydanie 3, Kraków 2012
–0 Komentarz–