Magiczny sklep, w którym zabawka to PRETEKST DO ZABAWY, a nie „gotowiec” z trzema przyciskami i listą pięciu funkcji
Zabawa to najważniejsza część dzieciństwa. Od najmłodszych lat zasypywani jesteśmy mnóstwem zabawek, które różnią się między sobą nie tylko kształtem, przeznaczeniem czy kolorem, ale również materiałem, z którego są wykonywane. Drewniane zabawki mają szereg zalet, które zostały już dawno zauważone przez rodziców i pedagogów. Nie tylko te argumenty skłoniły Basię do otwarcia sklepu o magicznej nazwie LAS ZABAWEK na krakowskim Dąbiu.
Joanna Urbaniec: Po otwarciu drzwi od razu urzekł mnie zapach drewna, a po spojrzeniu na półki wróciły wspomnienia z dzieciństwa. Masz tu drewniane samoloty, klocki, haftowane lalki i pięknie ilustrowane stare bajki dla dzieci. Nie ma tu nic co spotkać można w pierwszym lepszym markecie. Są to rzeczy starannie wyselekcjonowane. Co to jest za miejsce i jaka stoi za tym idea?
Basia Stachura: Idea jest prosta – Zabawka to nie „gotowiec” z trzema przyciskami i listą pięciu funkcji narzuconych przez producenta. Zabawka to PRETEKST DO ZABAWY, to jedynie przyczynek do eksperymentowania, odkrywania, tworzenia. To klucz, otwierający przestrzeń nieskończonej dziecięcej kreatywności. A jeśli tak jest – a jest (wiem, bo przepracowałam z dziećmi tysiące godzin) – to trzeba nam odstawić na bok, przeznaczone rzekomo dla dzieci plastikowe wynalazki. Urządzenia mówiące w siedmiu językach i uczące pierwiastkowania trzylatków.
Najlepiej więc wrócić do form bardzo prostych, do zabawek jakie znamy sprzed dekad – do drewnianych klocków, szmacianych lalek i metalowych bączków. Bowiem im mniej dany przedmiot „potrafi”, tym więcej dziecko jest w stanie samo odkryć przy jego użyciu. Legendami obrasta już przecież ten słynny „patyk z podwórka”, który w zależności od potrzeb, był mieczem, ołówkiem, sztangą, widelcem, berłem czy granicą boiska. Zatem odpowiedzmy sobie sami, ile przestrzeni do kreatywnych działań, zostawiamy serwując dziecku plastikowy przedmiot z gotowymi grafikami, zaprogramowanymi komendami i światełkami…
Reasumując, LAS ZABAWEK to miejsce wolne od tych drugich.
Dziadek malował, wujek malował, tata rzeźbił…
A skąd pomysł na takie miejsce?
Bez dwóch zdań jest ono sumą moich własnych obserwacji, buntów i doświadczeń. Miałam wielkie szczęście, znaczną część swojego dzieciństwa spędzić w jednej z podbabiogórskich wsi. Jednocześnie wychowywałam się w rodzinie z mocno artystycznymi zacięciem. Dziadek malował, wujek malował, tata rzeźbił, a mama? Mama jest rękodzielniczym omnibusem – szyje, maluje, szydełkuje, kaligrafuje, robi na drutach… Z resztą czego ona nie tworzy… – ale o tym za moment. Ja natomiast, z wykształcenia jestem pedagogiem. Pracowałam z dziećmi w przedszkolach, żłobkach oraz w domach prywatnych jako niania. Sporo lat spędziłam również w handlu, działając zarówno w małych sklepikach, jak i w wielkich międzynarodowych korporacjach. Poza tym, jestem też osobą wierzącą. Zatem z wdzięczności i odpowiedzialności za niesamowite dzieło stworzenia, rodzi się we mnie oczywisty szacunek do naturalnych surowców. Dodatkowo, od kiedy pamiętam, zawsze chętnie angażowałam się w rozmaite działania charytatywne.
Czy wspominam o tym wszystkim, by się chwalić? Bynajmniej. Mówię o tym właśnie po to, by pokazać, że trochę nie miałam wyjścia. Po tych wszystkich doświadczeniach, w moim sercu chyba po prostu nie mogło urodzić się nic innego niż właśnie LAS ZABAWEK. Sklep z polskim rękodziełem dla dzieci, z zabawkami z naturalnych tworzyw. Miejsce, w którym można nadać drugie życie swoim zabawkom lub kupić coś używanego, wspierając przy tym działania dobroczynne. Po tym czego doświadczyłam, LAS po prostu musiał się zadziać, czy mi się to podobało czy nie.
LAS ZABAWEK ma już wielu powracających klientów
A teraz?
Teraz już wiem, że był to strzał w dziesiątkę. Sklep wywołuje niesamowite reakcje. Mimo, że lokal znajduje się w spokojnej dzielnicy, przy ulicy o bardzo małym natężeniu ruchu, to LAS ZABAWEK ma już wielu powracających Klientów. Wokół kanałów LASU na Facebooku i Instagramie, stworzyła się niesamowita społeczność. Ludzie kontaktują się, prosząc o radę, pytają o zabawki w nawiązaniu do konkretnych zainteresowań dzieci.
Lepiej! W czasie chwilowego zawieszenia sklepu internetowego, klienci pisali wiadomości prywatne, prosząc o prezentowe propozycje, ponieważ chcieli zrobić zakupy właśnie tutaj. Śmiałam się wtedy, że gdyby nie oni, to sama z pewnością nie wpadłabym na pomysł, by proponować komukolwiek dokonywanie zakupów w zamkniętym sklepie. Tacy zdeterminowani Klienci, to dla twórcy tak nietypowego miejsca jak LAS, zdecydowanie najwspanialsza laurka.
Dzieci wiedzą, czego chcą
Wykształcenie pedagogiczne na pewno ci pomaga, ale czy dziecko trzeba namawiać na jakąś konkretną zabawkę?
Nie. Dzieci odwiedzające LAS ZABAWEK, zazwyczaj wiedzą czego chcą. Najbardziej lubię patrzyć na tych małych gości, którzy po otwarciu drzwi, prą z wyciągniętą ręką prosto w stronę konkretnego regału. Wtedy wiem, że obiekt został już wcześniej upatrzony przez witrynę sklepu poza godzinami otwarcia.
Doświadczenie pracy z dziećmi, przydaje się natomiast bardzo, podczas wizyt klientów dorosłych. Często są to wujkowie, chrzestni, dziadkowie, którzy przyszli po prezent dla malucha z rodziny, ale nie do końca wiedzą, jaka zabawka mogłaby zainteresować np. ruchliwego czterolatka. Wówczas moje pedagogiczne doświadczenia są, jak znalazł.
Powiedz coś więcej o akcji charytatywnej zero waste jaką organizujesz
Przyjmuję używane zabawki drewniane i książki dla dzieci. Można je przekazać w ramach darowizny na rzecz LASU ZABAWEK. Przedmioty te, po weryfikacji ich stanu technicznego oraz innych koniecznych procedurach, dostają w LESIE nowe życie. Przekazane przez Klientów przedmioty, trafiają na wyjątkowy biały regał – regał „dobroczynny”. Całość dochodu pozyskanego przy sprzedaży takiej zabawki, przekazywana jest na cele charytatywne.
Na stronie internetowej LASU ZABAWEK znajduje się szczegółowa infografika, opisująca krok po kroku w jaki sposób można przekazać do sklepu takie darowizny.
To właśnie kolejny sposób, na podkreślenie walorów zabawek drewnianych. Trwałość materiału, z którego zostały wykonane, pozwala korzystać z nich nie tylko pierwszemu właścicielowi. Kiedyś było to oczywiste, że używane, sprawne przedmioty, wędrowały z rąk do rąk. Eh, gdyby nasi pradziadkowie wiedzieli jak bardzo byli „zero waste”.
“Wróciłam do Polski powalona świadectwem ich poświęcenia dla brackich dzieciaków”
A co dzieje się z pieniędzmi zarobionymi na sprzedaży przekazanych przedmiotów?
Cała kwota (pomniejszona jedynie o podatek, który zobowiązana jestem zapłacić, aby legalnie prowadzić tę akcję) pozyskana ze sprzedaży, przekazywana jest na rzecz placówki dla dzieci ulicy w Bracku, na Syberii. Jest to świetlica prowadzona przez siostry zakonne działająca przy polskiej misji w Bracku. Kilka lat temu, byłam tam na wolontariacie. Jeśli ktoś chciałby dowiedzieć się więcej o przebywających tam dzieciach i ich potrzebach, wszystkie informacje dostępne są na stronie LASU ZABAWEK. Ja po pobycie tam wiem jedno. Jeśli coś takiego jak świętość w codzienności faktycznie istnieje, to posługujące tam siostry są jej uosobieniem. Wróciłam do Polski powalona świadectwem ich poświęcenia dla brackich dzieciaków. Stąd pomysł na wsparcie placówki.
Na stronie internetowej znajduje się również aktualny licznik środków przekazanych na cele charytatywne w ramach prowadzonych działań. Działań, bo darowizny na rzecz dzieci z Bracka, to nie jedyna dobroczynna akcja, której patronuje LAS ZABAWEK. W sklepie można też kupić kolorowe pluszaki uszyte przez mamę chłopca chorującego na Zespół Dravet. Zakup maskotki stworzonej przez mamę Alka, to pomoc w jego leczeniu i rehabilitacji. Wzorzyste króliki i kotki cieszą się wśród Klientów sporym zainteresowaniem, i często trafiają do zakupowej torby jako dodatek do kupionego prezentu.
Mówiłam już z resztą, że wokół LASU ZABAWEK, gromadzą się naprawdę cudowni ludzie.
“Ten mały antykwariat dla dzieci to moja wielka duma”
Nie mogę oderwać wzroku od tych pięknych książek, które gościły również u mnie w domu. Moja mama też jest pedagogiem i od dziecka zarówno ja jak moi bracia zasypywani byliśmy książkami. Niektóre pamiętam szczególnie, bo miały wyjątkowo barwne obrazki. Brzydkie kaczątko z tego wydania też miałam.
To książki z działu produktów kolekcjonerskich. Jestem daleka od demonizowania współczesnych książek dla dzieci, bo są wśród nich naprawdę przepiękne i wartościowych wydania. Lecz książki dla dzieci, wydawane 30, 40, 50 lat temu, to często małe arcydzieła. No właśnie. Estetyka, to kolejne kryterium wyboru przedmiotów znajdujących się w LESIE ZABAWEK. Chyba nie jestem zbyt obiektywna, ale trudno nie nazwać kiczowatymi, niektórych ze współczesnych produktów dla dzieci. Nieproporcjonalne postaci, wynaturzone kształty, syntetyczne materiały, jaskrawe kolory, tak coraz częściej wyglądają zabawki. A trzeba nam pamiętać, że Ci mali ludzie, którzy teraz mają 2, 4, 5 lat, za ledwie kilkanaście lat, będą projektować dla nas mosty, ubrania, meble. Będą kreować naszą przestrzeń. Warto więc już dziś zatroszczyć się o estetykę przedmiotów otaczających nasze dzieci. Ten mały antykwariat dla dzieci to moja wielka duma.
Zapewne odwiedzają cię ludzie w różnym wieku i z różnych pokoleń jakie są ich reakcje?
Zachwyt dzieci wchodzących do sklepu z zabawkami jest raczej zrozumiały. Osoby w średnim wieku reagują zazwyczaj dość sentymentalnie, wspominając i wyszukując zabawki, które są podobne do ich własnych sprzed lat. Jednak jest grupa osób odwiedzających LAS ZABAWEK, która budzi we mnie wyjątkowe wzruszenie. To oczywiście osoby starsze. Ten błysk w oku pojawiający się na widok starej porcelanowej lalki, czy modelarskiego automobilu, jest nie do opisania. Stworzenie w dzisiejszych czasach miejsca, które w każdym pokoleniu wywoła entuzjazm, wydawało się być misją niemożliwą. Ale, wygląda na to, że chyba się udało.
Kolejka na Boże Narodzenie
W jaki sposób dobierasz asortyment, współpracujesz na co dzień z konkretnymi rzemieślnikami?
Przedmioty znajdujące się w LESIE ZABAWEK pochodzą z bardzo różnych źródeł. Niektóre kupione zostały – klasycznie – w hurtowni, niektóre sprowadzane były prosto od producenta. Kiedy coś wyjątkowo mi się spodoba, potrafię zaopatrzyć się też u innego dystrybutora. Są perełki z antykwariatów, z „pchlich targów”. Są przedmioty przekazane przez klientów w ramach darowizny. Jest też oczywiście piękne polskie rękodzieło. Tu, wśród twórców prym wiedzie tak zwana „Zaprzyjaźniona Krakowska Artystka”, która prywatnie jest moją osobistą mamą.
W LESIE można znaleźć namalowane przez nią akwarelowe obrazki do pokoju dziecięcego, bawełniane girlandy uszyte z materiałów z recyklingu, czy absolutnie niezwykłe lalki stworzone ręcznie w stylu waldorfskim. Mówię o nich, że to istny Thermomix zabawkarstwa. Kto zapozna się z ich specyfiką i spojrzy na ich cenę, będzie wiedział, dlaczego. Przed ostatnimi Świętami Bożego Narodzenia, mama stworzyła eksperymentalnie kilkanaście akwarelowych kartek. Rozeszły się na pniu! Jest kwiecień, a w mailach już ustawia się internetowa kolejka na następną bożonarodzeniową serię.
Co w takim razie można tutaj znaleźć w LESIE ZABAWEK?
W stałej sprzedaży są książki dla dzieci, gry planszowe, drewniane pojazdy, grzechotki, gryzaki, mebelki do domków dla lalek, proste instrumenty dla dzieci, puzzle, klocki, najogólniej mówiąc – zabawki „jak dawniej”. Oprócz tego jest też mały dział z artykułami papierniczymi i wspomniany już dział zabawek kolekcjonerskich. Poza tym jest też to co przekazują Klienci. Trzeba więc trzymać rękę na pulsie i zaglądać do sklepu raz na czas, by nie przegapić jakiegoś zabawkowego oryginału. Warto śledzić kanały sklepu w mediach społecznościowych, gdzie na bieżąco informuję o nowościach, ponieważ, jak widzicie czasem sama nie wiem, co jutro pojawi się w moim sklepie.
Lalki i “mauerowskie” klocki
Masz jakąś ulubioną zabawkę spośród asortymentu?
Pierwsze przychodzą mi do głowy oczywiście wspomniane lalki, szyte na wyłączność dla LASU ZABAWEK – ale tu raczej nie jestem zbyt bezstronna. Kolejnym kandydatem są „Mauerowskie” klocki sprowadzane z Niemiec. Zostały zrobione z ośmiu rodzajów drewna. Każdy kawałek jest inny, każdy ma inną strukturę, inny kształt, niepowtarzalny kolor, układ słoi oraz swój własny ciężar. To zestaw służący między innymi, do tworzenia konstrukcji w duchu średniowiecznych budowli – bez zaprawy. Bazujemy jedynie na grawitacji. To zabawka prowokująca do eksperymentowania, manipulowania poszczególnymi elementami. Jednocześnie jest to zabawa sprzyjająca wyciszeniu, wymuszająca wysoki poziom koncentracji oraz prowadzenia analiz. A to oczywiście tylko jedna z dziesiątek propozycji użycia tych klocków. Połóżmy taki zestaw przed sześciolatkiem, a same złapiemy się za głowy, na widok możliwości jego wykorzystania. Oprócz tego całe to pudełko przecież niesamowicie pachnie.
No właśnie. Masowo wysyłamy dzieci na zajęcia z zakresu integracji sensorycznej, jednocześnie izolując je od wszechobecnych darmowych bodźców stymulujących zmysły. Ogrzewane do 30 stopni Celsjusza mieszkanie, betonowy chodnik, sztuczne światło, permanentna muzyka w tle, a na placu zabaw supernowoczesne, hiperbezpieczne podłoże. Po drodze, „nie wchodź”, „nie dotykaj”, „nie zaglądaj”. Czy to jest przestrzeń do eksperymentowania? Czy w takich sterylnych warunkach można cokolwiek odkryć? Jest się tam czym zachwycić? Czym zainspirować? Czy jest na czym budować? To trochę tak, jakby kwiatka doniczkowego zamknąć w szafie i dziwić się, że nie rośnie, że nie ma kolorów, że nie kwitnie… A to przecież taka droga i nowoczesna szafa…
Zaczyna nam się wreszcie przejadać ten wszędobylski plastik
Coraz większa świadomość ekologiczna jak i chęć życia w zgodzie z naturą oraz oczywiście moda na minimalistyczny design sprawiły, że coraz więcej ludzi decyduje się na wybór zabawek z drewna. Są one bardziej wytrzymałe więc mogą służyć przez wiele lat, a jak zgubią się na spacerze w parku czy lesie nie będą miały negatywnego wpływu na stan środowiska naturalnego. Nie spowodują zanieczyszczenia gleby i nie będą się w niej rozkładały przez najbliższe kilkaset czy kilka tysięcy lat. Można śmiało powiedzieć, że się nie starzeją i są praktycznie niezniszczalne.
Owszem. Świadomość jest coraz większa, więc i zainteresowanie przedmiotami wykonanymi z naturalnych tworzyw wzrasta. Czy to kwestia aktualnej mody na bycie „eko”? Z pewnością również. Myślę jednak, że zaczyna nam się wreszcie przejadać ten wszędobylski plastik. Instynktownie wracamy do tego co naturalne, co prawdziwe. Jeśli więc wspomniana moda, ma być przyczynkiem do tak dobrych zmian, to niech się ona szerzy, gdzie popadnie! A dzieciom pozwólmy się bawić. One naprawdę, prędzej czy później nauczą się i czytać i pisać. Lecz czasu na beztroską zabawę już później nie odzyskają…
Stronę sklepu znajdziecie TUTAJ. Warto też zajrzeć na jego Instagrama i Facebooka.
***
Czytaj także o najsłynniejszym nowohuckim grillu, którego właściciele kierują dziś małym kulinarnym imperium, sklepie oŚrodek Czystości, w którym Asia z Dębnik uczy, że chemia nie musi truć nas i planety i wyjątkowym komisie, w którym wynajmiesz regał, by sprzedać swoje stare rzeczy.
–2 komentarze–
[…] I do naszego cyklu, w którym wraz ze stowarzyszeniem Kraków dla Mieszkańców promujemy lokalne firmy. Przeczytacie w nim m. in. legendarnym MAX Grillu z Nowej Huty, którego właściciele zarządzają już małym kulinarnym imperium, najlepszych frytkach w Nowej Hucie i świetnych zabawkach dla wszystkich tych, którzy mają dość plastikowego szpeja. […]
[…] Zdecydowanie tak. Ale garnek czy naczynie emaliowane ma wiele zastosowań i naprawdę można mu dać drugie życie. Garnek obity od zewnątrz możemy nadal używać do gotowania, zewnętrzne uszkodzenie nie ma wpływu na jakość potraw, to tylko kwestia estetyki. Naczynia posiadające uszkodzenia wewnątrz możemy wykorzystać jako dekoracje, osłonki na kwiaty czy zioła, pojemniczki. Na wielu portalach sprzedażowych kwitnie sprzedaż starych, używanych i uszkodzonych naczyń emaliowanych, niejednokrotnie osiągają naprawdę wysokie ceny. Instagram pełen jest zdjęć aranżacji z wykorzystaniem wyrobów emaliowanych. Emalia wprost idealnie wpisuje się w nurt zero waste. […]