Marzenia celebrytów się spełniają. A co z dziećmi?
Od przynajmniej miesiąca podpytywaliśmy w Magistracie o planowane spoty z naszymi nielicznymi gwiazdami sportu zimowego, które miały promować krakowskiego Misia, czyli zimowe igrzyska olimpijskie Kraków 2022.
Jednak gdy o to pytaliśmy to wszyscy, włączając w to rzecznika, nabierali wody w usta – nikt nic nie słyszał i nikt nic nie wie.
Nie pomógł nawet wniosek o informację publiczną, bo z niego wybrnięto dość zgrabnie, choć tak żeby nic istotnego nie ujawnić. Wydział Informacji, Turystyki i Promocji Miasta napisał, że był sondaż, ale teraz to za wszystko odpowiada Komitet Konkursowy Kraków 2022 (Miasto jest jego współzałożycielem), który otrzymał na ten cel dotację celową. Ile wynosiła wspomniana dotacja? Nieistotne. Na pytanie dodatkowe na razie nie odpowiedziano, choć o tym, ile kosztował sondaż się dowiedziałem (nieco ponad 30 tys.).
Teraz okazało się, że Magistrat mało słyszy i mało wie, bo nie ma przecież możliwości, by nasze słynące z przejrzystości i stania frontem do obywatela miasto, celowo udawało, że o spotach z Mariuszem Czerkawskim i Adamem Małyszem nie wie nic. Spoty bowiem będą i plotki okazały się bardziej wiarygodne niż magistracki brak informacji.
Jeden ze spotów, o których nikt nic nie wie (!?) można zobaczyć TUTAJ.
Jagna Marczułajtis na swoim facebookowym profilu napisała tak: – Od 24 grudnia w ogólnopolskich stacjach telewizyjnych należących do grupy TVN i grupy Polsat emitowany będzie spot „Kraków 2022 – Marzenia się spełniają”. Film z udziałem największych polskich gwiazd sportów zimowych: Justyny Kowalczyk, Adama Małysza, Mariusza Czerkawskiego i Katarzyny Rogowiec ma promować ideę Zimowych Igrzysk Olimpijskich wKrakowie w 2022 roku. (…) Wyprodukowanie spotu kosztowało 550 000 zł, a zakup czasu antenowego od 24 grudnia do Nocy Sylwestrowej 500 000,19 zł (grupa TVN) i 297 453,88 zł (grupa Polsat). 80 procent wszystkich kosztów zostało sfinansowane ze środków dotacyjnych Ministerstwa Sportu i Turystyki, a pozostałe 20% to udział własny Komitetu Konkursowego Kraków 2022.
Zatem dobrze ponad 1,3 mln naszych (sic!) złotych pójdzie na to żeby nas przekonywać, że czyjeś (bo nie moje i nie sporej części krakowian) marzenia się przy tej okazji spełnią.
Informacje przekazano w taki sposób i w takim terminie, bo:
Taka to demokracja, że marketing zastępuje rozmowę i głosowanie, a spoty będą poprawiać wyniki kolejnych sondaży, które będą potwierdzać, że wszyscy kochamy ideę krakowskich igrzysk. Referendum nie będzie, bo na niego nie ma. Nie ma, bo musi być na reklamę?
Oczekiwałbym jednak, że skoro ktoś zastępuje reklamą konsultacje społeczne i wydaje nasze podatki, żeby przekonać nas do realizacji swoich marzeń, to zadba o równe szanse i chociaż kampania reklamowa będzie w tym wypadku fair.
Czyli strona społeczna otrzyma przynajmniej równowartość kwoty wydanej przez władze na promocję, żeby móc prowadzić kampanię informacyjną z podobnym rozmachem.
Inaczej to starcie mrówki ze słoniem, a słoń ma w takim starciu zawsze przewagę. Tym bardziej, że słoń działa za pieniądze wpłacane przez mrówki.
Jeżeli jednak władza zachowa się jak należy, to szanse się wyrównają, a w Krakowie pojawi się zupełnie nowy wynalazek, który można będzie nawet nazwać skokiem cywilizacyjnym (na główkę do pustego basenu?). Będzie to nowy rodzaj debaty publicznej i referendum. Nowinką będzie to, że referendum nie będzie, a debata przebiegnie zupełnie bez merytorycznych odwołań, ale za to zgodnie ze sztuką marketingu.
Będzie to zatem debata bardzo emocjonująca. Jest to bowiem sztuka, która mówi o jednej podstawowej zasadzie robienia reklamowych spotów i dwóch metodach pomagających osiągnąć zamierzony cel.
Zasada to unikanie merytoryki i odwoływanie się do emocji. Dwie najlepsze metody są zaś takie, że sięga się po celebrytów lub dzieci.
Ponieważ w tym wypadku celebryci i ich marzenia są już zajęte (a trochę także te usportowionych zakopiańskich uczniów), to dla równowagi szans i zachowania poziomu dyskusji, strona społeczna będzie mogła i musiała sięgnąć po marzenia dzieci. I zamiast o trybie podjęcia decyzji, potencjalnych zyskach i stratach, krakowskie dzieciaki będą mogły w największych polskich telewizjach opowiedzieć o tym, czego chciałyby w swoim mieście, o tym, że chciałyby miasta zielonego, pełnego placów zabaw, z kilkoma basenami, których nie zakopano, świetnych usług publicznych, szkół, które są małe i dobrze uczą, itd… itp…
Kto wie – może nawet powiedzą wtedy, że są to jedynie marzenia, a na parki nie ma, bo buduje się tor bobslejowy?
Pozostaje zatem zapytać. Kiedy strona społeczna uzyska możliwość wykorzystania własnych pieniędzy na zabranie głosu w tej emocjonującej, bo przecież nie merytorycznej, dyskusji?
Nie może przecież być tak, że krakowianie po prostu sfinansują kampanię przekonującą ich do sfinansowania cudzych marzeń.
–3 komentarze–
Właśnie po to są te reklamy, że tacy ludzie jak ty chcą pozbawić miasto szans na rozwój. W Oslo przed referendum była przeprowadzona kampania dodatkowo zachęcająca do głosowania za. W telewizji. Dodatkowo zwiększająca koszty.
Więc rozpędź się i walnij głową w ścianę. Więcej będzie pożytku niż z takiego pisania.
Krowoderska.pl czasem warto Was poczytać. Możecie się zainteresować dlaczego rozwiązywane są kadry wojewódzkie w niektórych dyscyplinach. Może na pierwszy ogień gimnastyka sportowa w Krakowie jest w Koronie, Sokole i Wiśle. To pierwszy przypadek sukcesu dedykowanego Zimowym Igrzyskom Olimpijskim.
“szansa na rozwój” dla firmek krzaków odpowiedzialnych za “promocje” “marketing” , czy robienie takich gównianych “reklamówek”? Za publiczne pieniądze?