“Teraz w Zefirze drzwi się nie zamykają. To świadczy o dobrych sercach, które mają Polacy”
Jedna z krakowianek napisała kilka dni temu na Facebooku o cukierni Pan Zefir z krakowskiego Podgórza. Napisała m. in. o tym, jak zdolna i pracowita jest Julia, która prowadzi cukiernię. Ale też o tym, że jej brat broni Kijowa. Post ma już 4,4 tys. udostępnień, a w Panu Zefirze od tego czasu drzwi się nie zamykają. – To świadczy o dobrych sercach jakie maja Polacy. Zawsze będziecie u nas mile widziani. Historia wam tego nie zapomni. – mówi Julia Holitsyna o pomocy, której Kraków w ostatnich dniach udziela Ukrainie.
Jak trafiliście do Krakowa?
Przeprowadziliśmy się z Ukrainy do Krakowa, by założyć tu własny biznes – cukiernię Pan Zefir.
Wraz z mężem i dwójką dzieci (bliźniaki lat 12) przeprowadziliśmy się do Polski dwa lata temu.
Mieszkaliśmy w Ukrainie w okolicach Krymu, gdzie sytuacja była trudna i uznaliśmy, że póki mamy siły to dla dzieci musimy coś zrobić. Chcieliśmy im stworzyć lepsze życie.
Wcześniej byliśmy w Polsce na wakacjach i Kraków spodobał się nam najbardziej. Jakoś od razu chwycił nas za serca. Planując wyjazd do Polski wszyscy byliśmy zgodni a przede wszystkim dzieci o tym zadecydowały, że nasz wybór to będzie Kraków.
Podobna kultura podobny język, więc uzbieraliśmy trochę pieniędzy i przyjechaliśmy.
“Wstawał o 4 rano i wracał wieczorem”
Jakie były początki w Krakowie?
Przyjechaliśmy i od razu kwarantanna u wszystkich na zmianę i trwało to miesiąc, więc było trudno. Mąż posiadał kartę pobytu i to on pracował na nas wszystkich.
Po miesiącu dzieci poszły do szkoły, gdzie zostały od razu zaakceptowane przez rówieśników, Atmosferę szkoła stworzyła wspaniałą. Nawiązały się przyjaźnie i dzieci były bardzo zadowolone. To dla mnie jako mamy było bardzo ważne.
Mąż pracował, dzieci chodziły do szkoły, więc ja mogłam zacząć szukać pracy dla siebie. Okazało się, że nie jest to takie proste, bo ja mam 43 lata a wszyscy szukali młodszych pań, a do tego mój polski nie był doskonały.
Mąż nie chciał się zgodzić, abym poszła na sprzątanie mieszkań, ponieważ uznał, że skoro mam duszę designera, duszę artysty, to będę w tej pracy nieszczęśliwa.
Przez rok pracował tylko on i to bardzo ciężko. Wstawał o 4 rano i wracał wieczorem. Jest elektrykiem. Wytrzymaliśmy to i odłożyliśmy trochę pieniędzy.
Prezentem od męża dla mnie było otwarcie tego biznesu. Otwarcie Pana Zefira na ul. Józefińskiej 45.
Zefiry to owocowe pianki
Czym jest w takim razie Pan Zefir?
Pan Zefir to cukiernia, gdzie własnoręcznie produkcję zefirki. A zefiry to ukraińskie owocowe pianki, które można porównać do Marshallów. Zefir to jeden z najsłynniejszych wyrobów cukierniczych w Ukrainie. Otrzymuje się je poprzez zmieszanie piany z białek jaj kurzych z cukrem i przecierem owocowym, np. jabłkowym lub wiśniowym a także z pektyną, agarem lub żelatyną. Zefirki znane są od XV wieku. Pierwotnie mieszano miód, białka oraz przecier owocowy.
A po krótce to ekskluzywne desery.
Nie nastawialiśmy się ze będzie łatwo, ale od samego początku wszyscy nam bardzo pomagali. Wszystkie urzędy służyły nam pomocą. Mieliśmy wiele pytań o kwestię sanepidu, ubezpieczenia, wynajęcia lokalu i wszędzie pomagano. I w gruncie rzeczy wszystko poszło bardzo sprawnie.
“Cieszę się, bo ludzie wracają”
Podczas naszej rozmowy drzwi się nie zamykają. Naliczyłam 15 osób w 20 min.
Ja tu pracuję sama od rana do wieczora, wszystko robię sama i mam z tego ogromną satysfakcję. Cieszę się, bo ludzie wracają i mówią ze im bardzo smakuje. Staram się robić to najlepiej jak potrafię, jak dla siebie, po prostu od serca. Nie mogłabym inaczej, nie umiałabym.
Sprzedaję w sklepie do 17:00 a potem zaczynam piec, odkładam je na noc, aby mogły ochłonąć, bo, dopiero rano można je polewać czekoladą. Po wszystkim wracam do domu i jest to 22:00.
Pan Zefir i sąsiedzi
A jak sami Krakowianie podeszli do pomysłu ukraińskiej cukierni w Podgórzu?
Klienci z sąsiedztwa byli ciekawi co tu powstaje i bardzo kibicowali. Trzymali za nas kciuki.
Co prawda musiałam tłumaczyć całymi dniami, nawet robię to do dziś co to jest zefir.
Jesteś cukiernikiem?
Nie, ale sztuka i design są mi bardzo bliskie więc spróbowałam połączyć sztukę z biznesem i nauczyłam się piec zefirki. Uczestniczyłam na Ukrainie w takich warsztatach a teraz sama prowadzę je tutaj w Polsce.
Na takie warsztaty można się zapisać, przychodzą całe rodziny, pieką desery, stroją je a do tego popijają herbatkę i plotkują a dzieci się zajadają i bawią. Podkreślam, że Zefiry to zdrowe desery.
Tworzymy torty i różne bukiety z zefirów, które nadają się na wiele okazji. Można je zamówić na dowóz. I oczywiście trzeba je zjeść. To jadalne bukiety.
“Historia wam tego nie zapomni”
Jak patrzysz na to, co dzieje się w naszym mieście teraz?
Teraz współpracujemy ze Sławkowską 21, czyli z Fundacją Aktywna Integracja, gdzie ludzie z Ukrainy szukają pomocy i wsparcia. Można do nas podejść i dopytać o wiele rzeczy związanych z pracą i tłumaczeniami. Jesteśmy tutaj i każdemu pomożemy. Zbieramy pieniądze które przeznaczone są na zakup podstawowych rzeczy pierwszej pomocy na osób walczących w Ukrainie i dla tych na miejscu, tutaj w Polsce.
Chciałabym bardzo Wam podziękować za to co robicie dla nas Ukraińców. Nigdy wam tego nie zapomnimy.
Wszystkim i każdemu z osobna. Teraz u nas w Zefirze to drzwi się nie zamykają, co świadczy o dobrych sercach, jakie maja Polacy. Zawsze będziecie u nas mile widziani. Historia wam tego nie zapomni.
Mieszkańcy Krakowa przychodzą i pytają jak mogą teraz pomóc, wrzucają pieniążki do skarbonki, zostawiają numery telefonów z namiarami na mieszkania.
Pana Zefira znajdziecie przy ulicy Józefińskiej 45.
***
Czytaj też o Sklepie Luzem, który właśnie przeniósł się z Żabińca na Ruczaj. Oraz o świetnych pielmeni z Azorów.
–0 Komentarz–