Parkujący przy Muzeum Narodowym korzystają z WC po ciemku [WIDEO]
Potencjał kabaretowy parkingu przy Muzeum Narodowym jest nieograniczony. Tym razem okazało się, że z toalety na parkingu, którego budowa kosztowała 17 milionów złotych, korzystać trzeba… po ciemku. Wszystko z powodu źle zamontowanego czujnika ruchu.
Jeśli zaparkowawszy przy Muzeum, zechcecie pójść tam, gdzie król chadza piechotą, czeka was niesamowita przygoda. Zaczyna się niewinnie – wchodzicie do toalety, czujnik ruchu powoduje, że staje się jasność. Wchodzicie do kabiny, zamykacie drzwi i… Po kilku sekundach gaśnie światło. Ok. XXI wiek. Czujnik ruchu. Machacie rękami. Ale nic to nie daje. Przerażeni otwieracie drzwi. Wówczas, na szczęście, żarówki ponownie rozganiają podziemny mrok.
Dlaczego tak? Ponieważ czujnik ruchu zamontowano w taki sposób, że skierowany jest… na drzwi.
W praktyce wygląda to tak:
W tej sytuacji możecie skorzystać z toalety:
- po ciemku (stan toalety wskazuje, że wielu w akcie desperacji tak czyni),
- przy otwartych drzwiach, machając do czujnika ruchu,
- w parach, tzn. jedna osoba korzysta, a druga stoi pod czujnikiem ruchu i macha.
I nie wiadomo, czy wszystko to bardziej śmieszne, czy straszne. Bo co, jeśli okaże się, że – trawestując Adasia Miauczyńskiego – “Kraków to ta oszczana klapa”?
Zdj. tytułowe: flickr.com, Roberto Taddeo, CC BY 2.0
–0 Komentarz–