Dwója dla ZIKiT z ZPT i plastyki
Parking pod Muzeum urasta powoli w oczach krakowian do miana symbolu: jak podręcznikowo, od A do Z, nie należy realizować tego typu inwestycji. Obłożenie nie przekracza 8%, za to koszt budowy jednego miejsca postojowego przekroczył 100 tys. złotych, granit z kryjącego parking placu wyciągać można gołymi rękami, a ze ścian odpada tynk i farba. Ale to nie wszystko…
Udałem się wczoraj na spotkanie w UMK z dyrektorem Szatanikiem. Postanowiłem wypróbować marszrutę (nie mylić z remarszrutyzacją), którą proponowaliśmy radnym (niestety bezskutecznie), a mianowicie – zaparkowałem Lancię pod Muzeum Narodowym, wsiadłem pod Cracovią w 13-tkę i po przejechaniu trzech przystanków znalazłem się pod Magistratem. Da się. Nie boli.
Kiedy wróciłem ze spotkania, za parkowanie (7 zł za 2 godziny) nie mogłem zapłacić. To znaczy niby mogłem i już dzierżyłem w dłoni banknot z Jagiełłą, ale nie zaryzykowałem, ponieważ ujrzałem taką oto informację:
Dziwicie się? Sami byście nie wsadzili, przeczytawszy taki komunikat. Wyszedłem zatem na powierzchnię i przez kwadrans w deszczu, przeskakując kałuże, szukałem dobrej duszyczki, która rozmieni mi 100 złotych na takie nominały, których automat ZIKiT sobie życzy. Gdy wróciłem i stanąłem przed tym automatem, ręce opadły ponownie. Zobaczyłem mocowaną za pomocą taśmy klejącej wycinankę (w szkole się takie cuda robiło na ZPT – zajęciach praktyczno-technicznych), wizualizującą bilon. Zobaczyłem też dyndającą ostatkiem sił naklejkę “Włóż banknoty”. No i dowiedziałem się, dlaczego decyzja o nie wkładaniu Jagiełły była słuszna. Otóż: “Automat może nie wydać reszty ze 100 zł i 50 zł”. Oczywiście “za utrudnienia przepraszamy”, bo to akurat nic nas nie kosztuje.
Ale kumulacja zażenowania pojawiła się wówczas, gdy stanął koło mnie zdesperowany turysta i zapytał drżącym głosem “Do you speak English?”. Miał chłop szczęście, że przy takim obłożeniu parkingu spotkał w tej ciemnicy żywego ducha. Pierwsze, co próbowałem mu wytłumaczyć, to aby pod żadnym pozorem nie wkładał Jagiełły, ale nie wiem, czy zrozumiał mnie właściwie. Pytał mnie o cennik. I wtedy dotarło do mnie, że na parkingu w centrum turystycznej metropolii, do której rocznie przybywa 10 milionów turystów i zostawia tu około 5 miliardów złotych, ZIKiT powiesił cennik tylko w języku polskim. Ba-dum-tsss!
Ten festiwal karteczek i wycinanek ogarnął cały parking. Na drzwiach (a jest ich parę) znajdują się karteczki w koszulkach przyklejone, a jakże, taśmą klejącą. Informują nas one o tym, że wejście na parking jest w danych godzinach nieczynne, najbliższe czynne wejście znajduje się od strony ul. Mickiewicza. Pisząc “nas”, mam na myśli Polaków, bo obcokrajowiec, całując wieczorem klamkę i widząc taką kartkę, może wywnioskować, że od 20 do 6 parking jest “closed”, a po auto zapraszamy “tomorrow”.
To jest w moim odczuciu ten poziom estetyki, który prezentuje sprzedawczyni w GS-ie z jakiejś wsi w Kongresówce, gdy idzie za potrzebą i wywiesza na drzwiach kartkę “Zaraz wracam”.
ZIKiT, poproszę dzienniczki.
Z ZPT dwója!
Z plastyki dwója!
A w poniedziałek czeka Was klasówka z przedsiębiorczości.
–5 komentarzy–
HAHAHAHA, banda kretynow.
Administratora parkingu trzeba wymienić, i kto odbierał budynek z tyloma usterkami?
buhehehe
[…] niedoróbki związane z parkingiem przy Muzeum Narodowym. Ponadto w szkolno-satyrycznej formie dałem Brygadzie ZIKiT dwóje z ZPT i plastyki. Zapowiedziałem wówczas klasówkę z przedsiębiorczości. Nikt nie zgłosił […]
[…] (o tym, co należałoby zrobić, aby obłożenie parkingu przekroczyło 8% pisałem rok temu TUTAJ i TUTAJ). Dlaczego aż tyle to trwało i ilu w tym czasie parking stracił klientów? Nie wiadomo. […]