Do gry wchodzi Akademia Sztuk Pięknych
– To przełom! – zachwycają się bronowiccy aktywiści i z nadzieją patrzą na poczynania władz krakowskiego ASP. Uczelnia planuje wybudowanie swojego kampusu na jednej z działek przy ulicy Rydla. A taki plan to coś, na co czekaliśmy od dawna, bo zakłada park, dużo zieleni i powrót do młodopolskiego klimatu. Warto czasem „zrobić dym” – wtedy okazuje się, że władza słucha uważniej.
Spotkałem się z rektorem ASP – profesorem Stanisławem Tabiszem. Jego wizja jest prosta: zamiast dziesięciu siedzib rozrzuconych po całym mieście, można ograniczyć się do trzech. Jednej na Placu Matejki, drugiej na ulicy Smoleńsk, a trzeciej obok Fortu Bronowice, gdzie znalazłyby się budynki wydziałowe, akademik dla dwustu osób oraz – uwaga, uwaga! – park. I to park otwarty dla mieszkańców. Mało tego – dzieła studentów ASP byłby w tym parku wystawiane, więc prócz terenów zielonych mielibyśmy niepowtarzalne i wspaniałe miejsce o charakterze kulturalnym. Prof. Tabiszem dodaje, że umiejscowienie kampusu w samym sercu młodopolskich Bronowic, to coś, o czym marzy. Zresztą, nie tylko on…
Rozmawiałem z Moniką Dębowską z inicjatywy „Zielone Bronowice”. Była zachwycona pomysłem prof. Tabisza. Podkreślała, że rozmowa z władzami ASP była prawdziwym słońcem po burzy. Burzy, którą zafundowały nam władze Krakowa, mówiąc, że teren jest właściwie skazany na dewelopera.
W podobnym tonie wypowiada się znany krakowski ekolog – Mariusz Waszkiewicz. Na jego profilu na facebooku czytamy: – Kto potrafi lepiej liczyć pieniądze, artyści czy biznesmeni? Deweloperzy najpierw kupują działkę, a potem próbując wybudować coś na terenie zielonym kopią się z organizacjami społecznymi przez kilka lat, budowy nie ma, a pieniądze utopione w zakupie działki i tylko prawnikom się gęby cieszą. Akademia Sztuk Pięknych przed zakupem działki na cele budowy kampusu spotyka się najpierw z organizacjami, aby się upewnić, czy ich zamierzenie będzie społecznie akceptowalne. I mimo, że rektor nie przychodzi do organizacji z czekiem, to nie ma problemów z porozumieniem. Dlaczego? Bo chce jeść łyżką, a nie chochlą.
Rozmawiałem również z Grzegorzem Stawowym – radnym miejskim, ale też dyrektorem Agencji Mienia Wojskowego, która jest właścicielem tych terenów. On także wyglądał na zadowolonego. Po pierwsze dlatego, że kierowana przez niego instytucja zarobi. Po drugie dlatego, że chyba on sam miał już dość ciągnącego się od lat konfliktu z mieszkańcami, aktywistami i dziennikarzami, którym nie podobało się, że jako radny miejski działa wbrew woli krakowian. Mam jednak wrażenie, że bez tego konfliktu i niezłomności wyżej wymienionych – tereny zmieniłyby się w betonowe osiedle o pięknej nazwie. Np. „Złote tarasy młodopolskie”.
W przypadku Fortu Bronowice wydawało się, że wszystko jest już stracone. Informacja o planach ASP jest światełkiem w tunelu, którego tak bardzo brakowało. Nie wiem jak wy, ale ja znów mam nadzieje, że za parę lat pojadę na rowerze do parku przy Rydla i, wśród zieleni, poczytam książkę. Być może będę mógł też pooglądać rzeźby młodych, krakowskich artystów.
Jak się chce, to się da.
Na zdjęciu widać prof. Stanisława Tabisza.
–4 komentarze–
Redaktorze…prof.Stanisław Tabisz, TABISZ
poza tym – Zanim ASP kupi działki bedzie chciało dostać WZiZT i nie wiadomo jak to bedzie kolidować z planami pani Koter… tfu.. dewelopera 😉
Pani Koterba była uczestnikiem, a nawet inicjatorką spotkania ASP i organizacji społecznych i popiera pomysł. Inicjatywa może się przewrócić o coś innego, ale miejmy nadzieję że się jednak uda. Nam (aktywistom społecznym) się jednak marzy, aby ASP przejęła cały teren i w forcie urządziła galerię (sztuki, nie handlową)
Przecież Koterbowa przypnie sobie nawet modraszkowe skrzydła, żebyście tylko przestali drążyć. I żeby zostać na stanowisku, oczywiscie.
[…] na bazie betonu. Reszta terenów, po wieloletnich protestach i ciężkich bojach mieszkańców, miała zostać sprzedana Akademii Sztuk Pięknych. Ta z kolei miała stworzyć przy ulicy Rydla kampus wraz z ogólnodostępnym parkiem. Ten […]