Wodociągi Miasta Krakowa: nasze wydatki to informacja prywatna
Po opisaniu tego, ile Wodociągi Miasta Krakowa zapłaciły za transmisję mszy świętej, postanowiliśmy, w imię wspólnego dobra, przyjrzeć się wydatkom miejskiej spółki. Niestety Wodociągi Miasta Krakowa uznały, że wydatki miejskiej spółki to… prywatna sprawa. A w obronie swoich tajemnic wsparły się nawet Konstytucją RP. Zażądały także, by dowieść, że ujawnienie umów spółki i pokazanie ich krakowianom jest w interesie publicznym. Postanowiliśmy podjąć rękawicę. Poniżej list, w którym przekonujemy wodociągi, by nie bały się podzielić informacjami dotyczącymi tego, na co wydają nasze pieniądze.
Szanowni Państwo!
O ile “Wodociągi Kieleckie w sposób wzorcowy usuwają awarie, w sposób błyskawiczny”, o tyle Wodociągi Miasta Krakowa w sposób wzorcowy unikają transparentności, a na zapytania odpowiadają w sposób hucpiarski.
Zwróciliśmy się do Państwa z uprzejmą prośbą o przesłanie rejestru umów. A także o przekazanie umów dotyczących prowadzenia działań reklamowych, promocyjnych i edukacyjnych. W jednym z pism z odmową, na dwóch stronach A4, powołując się m.in. na Konstytucję RP, niczym Rejtan swą wodociągowo-kanalizacyjną piersią zasłonili Państwo te dokumenty. W drugim domagają się Państwo, by wykazać, że ich przekazanie jest w interesie publicznym.
Za odpowiedź powinno wystarczyć już to, że ujawnienie Państwa umów może wpłynąć na poprawę stanu zdrowia społeczności naszego miasta. Proszę zobaczyć, ile śmiechu towarzyszył pokazaniu tylko jednego zlecenia. Tego, w którym zapłacili Państwo 37,5 złotych za transmisję na You Tube i pomyśleć, co będzie, kiedy opublikujemy wszystkie? A wiadomo przecież, że śmiech to zdrowie, co jest szczególnie cenne w dzisiejszych, smutnych czasach.
Ale można też dowodzić na przykładach. Choćby biorąc pismo, w którym dowodzą Państwo, iż realizują “zadanie publiczne”, zaopatrując w wodę i odprowadzając ścieki, a przecież działalność reklamowa, edukacyjna i promocyjna już realizacją “zadania publicznego” nie jest. Mamy się nią więc nie interesować. Po wtóre, konstatują Państwo, że nie pytamy o sprawy publiczne, lecz prywatne – ponieważ na reklamy wydają Państwo środki pochodzące z “realizacji usług pomocniczych”, a nie z wpływów taryfowych. Nie interesować się winniśmy zatem do kwadratu.
Otóż nie. Nie zgodzę się z tym.
“Pamiętaj bąbelku miejsce tych rzeczy nie jest w kibelku!” – to hasło promujące jedno z Państwa przedstawień edukacyjnych. Takich akcji prowadzą Państwo wiele. I bardzo dobrze, bo są to akcje konstruktywne, funkcjonujące w kategoriach “to nasza wspólna sprawa”. Pozwalają m.in. ograniczyć liczbę awarii, a zatem przyczyniają się do rentowności miejskiej spółki.
Skoro reklama, promocja i edukacja pomagają utrzymać Wodociągi Miasta Krakowa w doskonałej kondycji finansowej, to mieszczą się w “zakresie przedmiotowym zadania publicznego samorządu”. Mamy prawo umożliwić opinii publicznej ocenienie, czy działania te prowadzone są rzetelnie i efektywnie. Gdyby kondycja finansowa się pogorszyła, zapłacą za to wszyscy użytkownicy wod-kanu w Krakowie.
Mój kolega jakiś czas temu się żenił. I jeszcze zanim klamka zapadła, niezwykle był wzruszony zapowiedzią narzeczonej. “Misiu, po ślubie już nie będzie twoje i moje. Tylko nasze”. Wtedy jeszcze nie wiedział, co to dokładnie oznacza. Gdy spotkaliśmy się niedawno, zapytałem go, czy już wie, co się zmienia po ślubie? Odparł: “Tak, PIN do karty”.
Co Krakowski Holding Komunalny złączył, niech Wodociągi nie rozdzielają. Są Państwo spółką prawa handlowego. Owszem. Lecz spółką miejską, która dysponuje majątkiem gminy Kraków i, zgodnie z art. 25 statutu, odpowiada przed Walnym Zgromadzeniem. A tak się składa, że funkcję Walnego Zgromadzenia pełni nasz reprezentant – wybrany w wyborach bezpośrednich prezydent Krakowa, prof. Jacek Maria Majchrowski.
W imię “gminnej wspólności majątkowej” apeluję, by nie zasłaniać się tym, że Wodociągi Miasta Krakowa mają jakieś “prywatne” pieniądze i nie chcą się z nich rozliczyć z „drugą połówką”, czyli mieszkańcami.
Zamierzają Państwo nadal twierdzić, że np. kampania “To się w ścieku nie mieści” objęta jest “tajemnicą handlową”?
Serio?
To się w głowie nie mieści…
***
Zdjęcie w nagłówku to kadr z transmisji mszy na YT, za którą Wodociągi Miasta Krakowa zapłaciły 37,5 tys. złotych.
–2 komentarze–
[…] krakowskiego podatnika, bo spółka udostępniając dokumentu, uniknie kosztów rozprawy sądowej. Wodociągi Miasta Krakowa i MPEC poszły inną drogą i będą musiały opłacać prawników, ponieważ o ujawnienie przez […]
[…] Najciekawsze nie jest jednak to, że mu odmówiono. To w Krakowie powoli robi się standardem. […]