Grzegorz Stawowy: “Gdzie jest wolny skrawek zieleni przy Rydla?”
W ubiegłym tygodniu rozmawialiśmy z Moniką Dębowską z Inicjatywy Zielone Bronowice o planach dotyczących zieleni na terenach powojskowych przy Rydla. Dziś odpowiada Grzegorz Stawowy, radny miasta i jednocześnie dyrektor małopolskiego oddziału Agencji Mienia Wojskowego. – Tu nie ma interesu prywatnego – mówi. I pyta, gdzie przy Rydla jest skrawek zieleni.
Zapraszamy do lektury wywiadu:
Grzegorz Stawowy: „Jaka jest w tym wszystkim relacja jednego Stawowego do drugiego Stawowego…” Słyszy pan jak to brzmi? Przecież to takie stronnicze…
Michał Radziechowski: Bezstronność to mit. Każdy powinien mieć poglądy.
Ale tutaj wasza stronniczość bije po oczach. Cała ta akcja wymierzona jest bardziej przeciwko mnie niż w obronie zieleni.
Skąd takie wrażenie?
Zarzuca mi się konflikt interesów.
A nie ma pan?
Dlaczego miałbym mieć?
Szef Komisji Planowania i Ochrony Środowiska Rady Miasta Krakowa jest zarazem dyrektorem oddziału Agencji Mienia Wojskowego. To mało?
Proszę pana, wie pan skąd się biorą radni?
Z Platformy i PiS-u.
Wiem, że pan wolałby z lewicy. Są też niezależni i cały Klub z Komitetu Wyborczego Jacka Majchrowskiego.
Wolałbym, żeby o losach miasta decydowali mieszkańcy a nie arogancka władza, której pan, proszę wybaczyć, stał się symbolem.
Decydują mieszkańcy za pośrednictwem Prezydenta oraz Radnych Miasta czy Dzielnic. Ponadto mieszkańcy tworzą również ruchy społeczne, które na bieżąco starają się wpływać na różne sprawy.
Ze zbyt małym skutkiem. Więc jak jest z tym Pana konfliktem interesów?
Proszę Pana, podobnie jak Pan, robię w życiu kilka rzeczy. Staram się wykonywać je najlepiej jak potrafię. Również jako dyrektor Agencji Mienia Wojskowego. Jesteśmy jednym z dwóch oddziałów w kraju, który wykonuje swój plan finansowy. Wypracowaliśmy 15 mln. zysku dla skarbu państwa. Przecież ja nie zarabiam tych pieniędzy dla siebie, tylko dla Państwa Polskiego. Moja pensja jest niezależna od tego, jaki mamy wynik finansowy, nie jest prowizją. Staram się jak najlepiej wykonywać zadania, które mi polecono, mimo kryzysu na rynku nieruchomości.
Idąc tym tropem moglibyśmy posądzić o konflikt interesów każdego radnego. Radni miejscy uchwalają podatki, ceny biletów komunikacji publicznej, uchwalają plany miejscowe… A przecież wielu radnych ma własne działki, domy, mieszkania w blokach. Prowadzą firmy a to Rada Miasta uchwala im różnorakie opłaty, a nauczycielki w szkołach samorządowych? Jeśli chcielibyśmy iść tropem pańskich zarzutów, radni powinni mieszkać poza obszarem gminy i powinni nigdzie indziej nie pracować. Nie ma zawodowych radnych w Krakowie.
Z jakiego uposażenia nie sposób się utrzymać, pańskim zdaniem?
Za 2600 złotych można utrzymać rodzinę?
Większość ludzi w tym kraju musi.
Ale mają ZUS.
Pan żartuje. Słyszał pan o śmieciówkach?
Proszę pana, poświęcam radzie miasta ok. 100 godzin miesięcznie. Dieta to w większości zwrot kosztów tej działalności – paliwo, telefony, wynajem pomieszczeń, korespondencja itp. Prawie nic z tego nie zostaje. Bycie radnym jest czasochłonne, odbywa się często kosztem rodziny. Najczęściej po godzinach pracy. Jak człowiek wszystko to skalkuluje…
Więc po co pan to robi?
Mam jakiś pomysł na to miasto. Chce mieć wpływ na to co i jak się zmienia w moim otoczeniu. Z jednej strony reprezentuję interes gminy jako radny, a z drugiej interes skarbu państwa. To jest konflikt interesów? Tu nie ma interesu prywatnego.
Interesu mieszkańców także nie widać. Jest za to interes wojska. Podobno powiedział pan „dla mnie ważniejsze jest dozbrojenie armii w Afganistanie niż wnioski składane przez garstkę mieszkańców”.
Kłamstwo.
Nigdy nie odważyłbym się postawić na jednej szali woli mieszkańców z działalnością Agencji Mienia, która pozyskuje pieniądze dla armii na jej modernizację i unowocześnianie. Zresztą na unowocześnianie policji też. Ta pani cytuje moje słowa ze spotkania, na którym nie była. Agencja Mienia Wojskowego przekazuje dochody do Ministra Obrony Narodowej. Ministerstwo decyduje co za to kupi.
To nie zależy ode mnie.
A czy do podpisywania dokumentów może pan wysłać jednego z zastępców?
Grzegorz Stawowy: Powiedziałem co innego. Staram się unikać tego, że w korespondencji między gminą gdzie jestem radnym, a Agencją Mienia Wojskowego w tej części którą reprezentuję, nie dublowały się moje podpisy.
Dlaczego? Skoro nie ma pan konfliktu interesów, to w czym problem?
Żeby nie stwarzać dyskomfortu urzędnikom, którzy odbierają korespondencję podpisaną przez osobę, która jest też radnym.
Jesteśmy takim samym podmiotem dla gminy jak każdy inny. Do podpisywania dokumentów upoważnione są w agencji trzy osoby. Chciałbym tutaj podkreślić, że zgodnie z wewnętrznymi regulacjami w AMW ostateczną decyzję zawsze podejmuje Prezes Agencji.
Wypracowuje pan zyski. Myśląc o sprawie terenów przy ul. Rydla zastanawiał się pan jakim kosztem?
No jakim?
Nie będzie w tym mieście niedługo ani jednego skrawka zieleni.
I ma pan o to pretensje do Agencji Mienia Wojskowego? Wszędzie staramy się współpracować z samorządami.
Nie. Pretensje mam do pana jako radnego. W tym mieście zaraz nie będzie czym oddychać.
Z mojej winy? Gdzie jest wolny skrawek zieleni przy ul. Rydla?
W okolicach fortu. Dlatego pytam, jakim kosztem wypracowuje się zyski. Przekwalifikuje się grunt, sprzeda deweloperowi i tyle mamy z zieleni.
Proszę pana. Czy pan przyszedł do mnie porozmawiać, czy stawiać tezy?
Porozmawiać stawiając tezy.
Ale pan ma być obiektywnym dziennikarzem.
Nieprawda. Nie przestaję być mieszkańcem tego miasta i kraju.
Dobrze, tylko proszę trzymać się faktów. Poprosiłem państwa o wywiad, bo taka formuła daje mi szansę przedstawienia faktów i skonfrontowania ich z tym co się komuś wydaje.
Może pan też skonfrontować się z innymi poglądami.
Grzegorz Stawowy: Bardzo proszę. Fort przy Rydla powstał w latach 1857 – 1865. Trzy lata wcześniej powstał tam pierwszy szaniec, czyli w 1854 roku było tam wojsko.
Ten teren zawsze był zamknięty, nigdy nie był dostępny dla mieszkańców. Działka na której stoi fort jest niemal w stu procentach zabudowana. Drzewa, które tam rosną konserwator zabytków polecił wyciąć, ponieważ w zdecydowanej większości zagrażają istnieniu fortu.
Mogę przedstawić stosowny zapis w opinii konserwatorskiej. „Przyszły użytkownik musi w trybie pilnym wykonać prace zabezpieczające. Wyciąć drzewa i krzewy (…)”.Czy o tej zieleni mówi się, że jest zielenią parkową? Nie jest prawdą, że te tereny to 10 hektarów. Było tak, kiedy domy i bloki przy Rydla były działkami wojskowymi. Dzisiaj dwa i pół hektara należy do Prokuratury Rejonowej, trzy hektary to jest sam fort, a ok. 2,5 hektara to teren Agencji Mienia Wojskowego, w tym ok. 70 arów terenu przekazywanego Straży Granicznej. Są jeszcze drogi wewnętrzne i otwarcie na fort o powierzchni 50 arów, którego zażądał Wojewódzki Konserwator Zabytków, żeby sam fort miał wymagane „otwarcie widokowe”. Agencja realnie dysponuje 2,5 hektarami. Z czego większość to teren zabudowany albo zalany betonem. Łącznie 2,34 ha to powierzchnia zainwestowana. Tam nie ma parku.
A tereny zielone wyszczególnione w studium zagospodarowania?
Mają być przekazane na rozbudowę linii kolejowych do Balic, a inne pod Straż Graniczną. Lub są własnością Prokuratury Rejonowej. Straży przypada cała północna część. Nie mamy na to żadnego wpływu. Mieszkańcy ani gmina nie będą stroną w postępowaniu.
Dobrze, więc dlaczego ludzie protestują? Zmanipulowani?
Bo występuje w mediach pani z „Zielonych Bronowic” i mówi że tam jest dziesięć hektarów, które z mojej winy nie są parkiem. Ludzie są okłamywani.
Ludzie nie przyzwyczaili się, że tam jest park?
Nie da się tam normalnie wejść z dzieckiem, czy z psem na spacer. Szpalery drzew mających w przeszłości funkcję ochrony przeciwlotniczej to nie jest park. Tam jest kilku najemców, którzy wynajmują budynki od Agencji Mienia Wojskowego. Wstęp mają oni i ich klienci. Ochrona po południu zamyka teren. Jest częściowo otwarty dopiero od roku. Dopiero gdy chcieliśmy ustalić wartość nieruchomości za pomocą „wuzetki” zaczęła się awantura. Spotkałem się dwukrotnie z mieszkańcami i ustaliliśmy, że w „wuzetce” obniżymy wysokość budynków. Kłamstwem jest podawanie takich liczb, jak tysiące mieszkań, które mogą tam powstać.
Czyli nie staną tam wieżowce?
Jedynym póki co podmiotem zainteresowanym tym terenem była jedna z uczelni publicznych, która chce postawić tam jedenastokondygnacyjne akademiki.
Ale zgodnie z ustaleniami nie mogą?
Dlaczego? Mogą.
Ja już nic nie rozumiem.
Nikt inny nie wystąpił do nas o te działki. Oczywiście pytały również podmioty prywatne, ale do czasu przetargu nie udzielamy na ten temat żadnych informacji. O uzyskanie warunków może się zwrócić każdy.
TUTAJ przeczytacie rozmowę z Moniką Dębowską z Zielonych Bronowic, do której odnoszą się Michał Radziechowski oraz Grzegorz Stawowy.
Nie jest to ostatni tekst, którego tematem jest Fort Bronowice i plany zabudowy jego otoczenia. Sądzimy bowiem, stronniczo i jako mieszkańcy dzielnicy, że jak tak dalej pójdzie, to nie tylko parku nie będzie, ale niedługo nic nie będzie. Poza smogiem, którego i dziś mamy już pod dostatkiem. I betonem, którego także nie brakuje.
–19 komentarzy–
Skoro proponowali na spotkaniu z mieszkańcami że obniżą budynki to co miało tam powstać wcześniej? – 22 pietra? chyba tak, skoro teraz chcą sprzedać uczelni która wybuduje 11 pieter
Panie Stawowy po co się rozdrabniać może od razu trzasnąć tam Dubaj Tower albo przynajmniej takiego Błękitka.
[…] zagospodarowanie kilkuhektarowej działki jest już kilku chętnych. W tym np. Straż Graniczna. W wywiadzie z nami opowiada o tym Grzegorz Stawowy. Jednocześnie radny miasta i dyrektor małopolskiego oddziału AMW, która na sprzedaży działki […]
[…] stowarzyszenie Zielone Bronowice. Jest on odpowiedzią na stwierdzenia, które pojawiły się w wywiadzie z Grzegorzem Stawowym, który opublikowaliśmy w ubiegłym tygodniu oraz na wywiad, który ukazał się w portalu Love […]
[…] TUTAJ możecie przeczytać jak Grzegorz Stawowy odpowiada na pytania o konflikt interesów. […]
[…] deklaracji dyrektora AMW i radnego Grzegorza Stawowego, który w udzielonym nam wywiadzie mówił: „Działka na której stoi fort jest niemal w 100 procentach zabudowana”. Dość zielono jak na całkowitą […]
[…] "Gdzie jest wolny skrawek zieleni przy Rydla?" […]
[…] Podobno tutaj nie ma zieleni. […]
[…] A tak, że zamiast drzewa sadzić, to pozwala je wycinać. I robi to mimo, że dziś przykuwanie się do nich, to już nie jest (i wygląda, że nigdy nie była) kwestia „ekologicznego terroryzmu”, a troski o zdrowie publiczne. Czyli czegoś, co władzy powinno szczególnie leżeć na sercu. Tymczasem radni zamiast dbać o tlen, wolą nie widzieć drzew, gdy jest im to nie na rękę. […]
[…] Rady Miasta Krakowa, który jest jednocześnie dyrektorem małopolskiego oddziału AMW, co – jak podkreśla sam Grzegorz Stawowy – w żadnym wypadku nie jest konfliktem interesów. I na pewno jest tak jak mówi, bo dowodzi […]
[…] – Brak planu miejscowego dla przedmiotowej nieruchomości. Działki podlegają ustaleniom Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego Miasta Krakowa, gdzie: dz. nr 167/47 obr. Krowodrza znajduje się w Terenach zieleni fortecznej o symbolu ZF. Ponadto w opracowaniu jest obecnie projekt zmiany studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego Miasta Krakowa. Wg projektu dla przedmiotowego obszaru przewidziana jest zabudowa mieszkaniowa o niskiej i wysokiej intensyfikacji oznaczona symbolem MNW – napisano na stronie AMW o miejscu, w którym – jak nas przekonywano – nie ma zieleni… („Gdzie jest wolny skrawek zielenie przy Rydla?”). […]
[…] Nie musimy o tym pisać, bo wygląda na to, że jego wizję tego, do czego mają służyć samorządowe i państwowe spółki oraz instytucje potępił jeden z radnych miejskich. Który? Grzegorz Stawowy z Platformy Obywatelskiej. Otóż w ubiegłym roku dyrektor (?) Grzegorz Stawowy mówił Michałowi Radziechowskiemu tak: „Proszę Pana, podobnie jak Pan, robię w życiu kilka rzeczy. Staram się wykonywać je najlepiej… […]
[…] Nie musimy o tym pisać, bo wygląda na to, że jego wizję tego, do czego mają służyć samorządowe i państwowe spółki oraz instytucje potępił jeden z radnych miejskich. Który? Grzegorz Stawowy z Platformy Obywatelskiej. Otóż w ubiegłym roku dyrektor (?) Grzegorz Stawowy mówił Michałowi Radziechowskiemu tak: „Proszę Pana, podobnie jak Pan, robię w życiu kilka rzeczy. Staram się wykonywać je najlepiej… […]
[…] Co ciekawe w opisie nieruchomości napisano, że chodzi o ”budynek zabytkowego Fortu Nr VII „Bronowice” o powierzchni użytkowej 439m2 wraz z otaczającymi go terenami zielonymi”, choć nam Grzegorz Stawowy mówił, że terenów zielonych tam nie ma. (TUTAJ) […]
ludzie kiedy do was dotrze że jako mieszkańcy nie liczycie się dla władzy.Jesteście szarą masą kora ma płacić podatki i daniny , a nie partnerem do dyskusji.
[…] sprawy dystans. Raz – nie nasza dzielnica. Dwa – jeżeli coś firmuje swoim nazwiskiem radny Stawowy, to dystans łapiemy z marszu i stajemy się ludźmi niezwykle małej wiary oraz mizernego […]
[…] Rady Miasta Krakowa, który jest jednocześnie dyrektorem małopolskiego oddziału AMW, co – jak podkreśla sam Grzegorz Stawowy – w żadnym wypadku nie jest konfliktem […]
[…] Nie muszę pisać, bo ktoś mnie wyręczył. Dyrektorską wizję tego, do czego mają służyć samorządowe i państwowe spółki oraz instytucje, potępił radny Grzegorz Stawowy z Platformy Obywatelskiej. Otóż w ubiegłym roku dyrektor (?) Grzegorz Stawowy mówił Michałowi Radziechowskiemu tak: „Proszę Pana, podobnie jak Pan, robię w życiu kilka rzeczy. Staram się wykonywać je najlepiej… […]
[…] przed końcem czasu na zgłaszanie poprawek do projektu uchwały grupa radnych, czyli G. Stawowy, W. Pietrus, J. Bednarz i A. Migdał zgłosiła poprawkę, wywracającą całą koncepcję ochrony […]
[…] Lub Kośmider. Albo historię Fortu Bronowice i rolę Stawowego. […]