Huta Wypieków. Wegańskie ciasta i wytrawne drożdżówki w sąsiedztwie Zalewu Nowohuckiego

Spacer to zawsze dobry pomysł. A już z pewnością taki nad Zalewem Nowohuckim, tym bardziej, że umilić go może nam “Huta Wypieków”. O cukierni, do której warto wstąpić po ciacho i kawę, opowiedział nam w ramach cyklu “Krakowski Biznes” jej właściciel, Paweł Wypych.

Zawsze chciałeś ludziom słodzić? Od dziecka marzyłeś o tym, żeby zostać cukiernikiem, skończyłeś specjalną szkołę albo kurs…?

Paweł Wypych: Nie. Przez dziesięć lat pracowałem jako dekorator, a konkretnie visual merchandiser. Natomiast to, o czym marzyłem od dawna, to mieć swój lokal, swoją kawiarnię.

I dlatego założyłeś… cukiernię?

Tak, choć docelowo ma to być również piekarnia. A odpowiadając już poważnie – to się wzięło z pasji. Jej nie nauczysz się w szkole. Zanim założyłem Hutę Wypieków, pracując zawodowo, po godzinach w weekendy piekłem ciasta dla wegańskiej kawiarni. Zanim ta kawiarnia podjęła ze mną współpracę, szukała wśród cukierników. Tylko oni sobie nie wyobrażali, żeby nie używać margaryny, nie mówiąc już o innych dziwnych produktach, bo tak zostali nauczeni. Ja postawiłem na innowacje.

I mając to innowacyjne podejście postanowiłeś otworzyć lokal w Nowej Hucie, czyli w miejscu, gdzie dominuje starsze pokolenie przyzwyczajone do tradycyjnych smaków?

Przenosi się tu coraz więcej młodych ludzi. Nowa Huta jest jedną z najmodniejszych dzielnic w Europie. Sam tu mieszkam i obserwuję, że nowohucianie lubią spędzać czas w swojej zielonej enklawie. Nie czują potrzeby, żeby jeździć do centrum Krakowa, aby, otoczeni turystami, szukać czegoś dobrego do zjedzenia. Ale to dotyczy wszystkich mieszkańców tego socrealistycznego miasteczka – również tych, którzy żyją w Hucie od dekad.

W moich ustach zabrzmi to jak pyszny żart, ale czasy mamy takie, że bardzo wielu ludzi stara się być „fit”i jeść zdrowo. Czy to okoliczności sprzyjające otwieraniu słodkiego biznesu?

Wszystko w nadmiarze szkodzi, również cukier. Dlatego w Hucie Wypieków używamy go jak najmniej. Wykorzystuję też ksylitol i erytrol. Nie chodzi tu tylko o kalorie, ale również o to, że cukier zabija smak półproduktów. Jeśli w cieście są świeże owoce czy aromatyczne kremy, to nie chcę, żeby przykryła ja sama słodycz. Docenia to zresztą starsze pokolenie, o którym wspomniałeś.

Jakie jeszcze innowacje proponujesz, oprócz rozsądnej zawartości cukru w słodkościach?

Odpowiadam na potrzeby klientów, którzy szukają wegańskich ciast. Jak otworzyłem cukiernię, zacząłem od tarty czekoladowej na mleku kokosowym. Obecnie mam w ofercie dwanaście ciast wegańskich i wciąż wymyślam coś nowego. Dziś na przykład pojawiło się brownie na batatach i tarta z rabarbarem.

A gdybym poprosił o wskazanie hitów Huty Wypieków. Jaka jest lista „the best of”?

Sernik mango, bezy, szarlotka sypana, ciasto krówkowe i chałwowe. I ciepłe cynamonki oraz drożdżówki.

Serio? Drożdżówki to były hitem, ale w latach 90., gdy jako dziecko jeździłem nad Bałtyk, a po plaży przechadzali się panowie krzyczący na przykład „Jagodzianka jak wiatr halny wzmaga popęd seksualny”. Nie wiem, czy można to przebić?

Drożdżówki to są ciągłe eksperymenty. W Hucie Wypieków pojawiają się na przykład drożdżówki wytrawne: pomidor z fetą, szparagi z pomidorkami koktajlowymi czy blanszowana czerwona cebula z serem pleśniowym. W planach mam też oczywiście drożdżówki wegańskie – na przykład z budyniem jaglanym i wiśniami.

I gdzie można tych delikatesów spróbować?

Huta Wypieków mieści się na osiedlu Stalowym 16, w wyremontowanym zabytkowym Domu Młodego Robotnika, tuż obok prokuratury, w pobliżu Zalewu Nowohuckiego. Tu można nasze produkty nie tylko kupić i skonsumować przy kawie, ale również zobaczyć, jak są przygotowywane.