Magistrat wie lepiej niż mieszkańcy
Władzom jest zawsze łatwiej niż mieszkańcom pokazać w mediach swój punkt widzenia i dotrzeć z nim do opinii publicznej.
Dzieje się tak choćby dlatego, że mają od tego ludzi, a poświęcający swój czas za darmo aktywiści nie mogą sobie pozwolić na organizowanie biur prasowych, a i z konferencjami, na których można dostać pendrive, długopis i kanapkę jakby gorzej.
To bardzo źle, bo kiedy ludzie są na tyle zirytowani, by przeciwstawiać się pomysłom polityków, to bardzo często mają rację, nawet gdy czasami mylą się w szczegółach.
Dlatego u nas jest i będzie na odwrót. U nas to mieszkańcom jest i będzie łatwiej pokazać swój punkt widzenia. Oczywiście nie łudzimy się, że tę nierównawagę zniesiemy. Powodów jest zbyt wiele. Ale cały czas staramy się ją zniwelować.
Dziś rozmawiamy z Mariuszem Waszkiewiczem z Towarzystwa na Rzecz Ochrony Przyrody, który opowiada o tym dlaczego projekt Studium to rzecz bardzo ważna i czego aktywiści, o których Magistrat mówił, że kłamią i manipulują (TUTAJ) oczekują od miejskich władz.
Często Pan kłamie?
Nie mam powodu, bo nie działam w swoim prywatnym interesie.
A Magistrat zdaje się uważać inaczej. Dlaczego Studium jest ważne?
Ponieważ narzuci kierunek zabudowy naszego miasta na najbliższe lata. A właściwie już na zawsze, bo przecież to co teraz zabetonujemy, pozostanie betonem. Nigdy tego nie odzyskamy. Nie będzie już szansy żeby taki teren zaczął służyć mieszkańcom i wypełniać funkcję kulturowe, ekologiczne, rekreacyjne. Jeżeli dzisiaj oddamy teren, który należy lub będzie należał do prywatnego inwestora, a później będziemy chcieli go zmienić, to będzie mógł wystąpić o odszkodowanie.
To bardzo ważny dokument, a „konsultacje” są zorganizowane tak, żeby ludziom nie było zbyt łatwo na niego wpływać. Dlaczego?
Urbaniści z Kanady, Francji, szeroko pojętego Zachodu, opowiadają o metodach planowania stosowanych w ich krajach. To jest tzw. planowanie partycypacyjne. Najpierw spotykają się z mieszkańcami i pyta, co chcieliby widzieć i mieć wokół siebie. Później fachowcy starają się nadać temu kształt, który da się zrealizować. Te spotkania nie odbywają się w godzinach pracy, tak jak u nas, jeżeli już są, ale tak by jak najwięcej osób mogło wziąć w nich udział.
Natomiast nasi planiści ciągle myślą w stylu urbanistów PRL-owskich. Oni uważają, że wiedzą lepiej od mieszkańców czego mieszkańcy potrzebują. Chociaż jest nawet gorzej niż w PRL. Wystarczy popatrzeć na to jak zaplanowano Nowa Hutę i porównać to z projektowanymi obecnie blokowiskami.
Można też popatrzeć na Osiedle Widok. Mówi Pan, że konsultacje powinny odbywać się tak, żeby jak największa liczba mieszkańców mogła brać w nich udział. Nie w lipcu i sierpniu, tak jak w Krakowie?
Tak jest co roku. Jako Towarzystwo na Rzecz Ochrony Przyrody bywamy stroną w postępowaniach administracyjnych. Inwestycje, które są kontrowersyjne, bardzo często przeprowadza się w okresie wakacji, ponieważ urzędnicy myślą, że wtedy jesteśmy na urlopach. Może nie odpowiemy. Może nie zdążymy. To jest dokładnie tak samo.
W Komisji Dialogu Obywatelskiego ds. Środowiska, która działa przy Urzędzie Miasta, postulowaliśmy żeby konsultacje były prowadzone poza okresem wakacyjnym. Oczywiście żadnej z naszych uwag nie przyjęto. Wyłożono go w tej chwili, właśnie licząc na to, że mieszkańcy pojechali na urlop, nie zdążą i nie będą w stanie się wypowiedzieć.
Pan z Biura Planowania Przestrzennego, gdy do niego apelowaliśmy, mówił, że nie…, że to teraz nie ma znaczenia. Mieszkańcy będą chcieli to pójdą sobie do kawiarenki i przez internet złożą uwagi do Studium.
Będzie przecież drugie wyłożenie?
Mówią, że problemu nie ma, bo na jesieni będzie drugie wyłożenie i mieszkańcy będą mogli się wypowiedzieć. To jest bezczelne. Owszem drugie wyłożenie będzie, ale jedynie w tych częściach, gdzie mieszkańcy złożyli uwagi, a Biuro Planowania Przestrzennego je zaakceptowało.
To manipulacja. Chodzi o to, by uwag nie było zbyt wiele.
Cały ten tryb sugeruje, że są tam niespodzianki. Jakie?
Wprowadza się zabudowę na terenach cennych przyrodniczo. Na przykład na Rybitwach, gdzie jest obszar o najwyższych walorach przyrodniczych, który zaznaczono jako usługowy.
Ubywa nam terenów zielonych.
Tu jest kolejna manipulacja. Pani Prezydent mówi, że ubywa ich nieznacznie. Ale dlaczego? Ponieważ wprowadziło się do Studium ogromny teren Błoń 2.0. Tymczasem to są tereny zdegradowane, wymagające rewitalizacji. Podnoszą jednak statystykę. A zieleni ubywa. Dotyczy to nie tylko ogródków działkowych, ale też np. otoczenia Fortu Bronowice.
Planuje się zabudowę korytarzy przewietrzania miasta. Choćby na łąkach w Toniach.
Miasto walczy ze smogiem?
Pozoruje.
Przewiduje się zabudowę wzdłuż cieków wodnych. Przygotowano mapy korytarzy ekologicznych. I co? Lądowych prawie nie ma w studium, a zasięg korytarzy wodnych jest znacząco zmniejszony.
W żaden sposób nie są zabezpieczone tereny zieleni międzyblokowej, czy znajdującej się pomiędzy kamienicami. Uważamy, że procent zieleni nie powinien być określony jedynie dla całego miasta, ale dla każdej dzielnicy lub nawet każdej jednostki urbanistycznej.
Mnóstwo rzeczy wrzuca się też w podkategorię usługi. Jest tam zarówno boisko sportowe, szkoła, ośrodek zdrowia, jak też biurowiec i hotel. Naszym zdaniem powinny być tutaj uszczegółowione takie podkategorie. Choćby usługi sportowe. To samo dotyczy szkół i ośrodków zdrowia.
Jeżeli jest ogólna kategoria „U” to kto zagwarantuje, że one pozostaną w tych miejscach?
Może to przygotowanie do dwóch reform. Prywatyzacji służby zdrowia i likwidacji szkół?
Tak to wygląda.
Są też takie absurdy, że mówi się, iż Kraków ma bardzo małą powierzchnię lasów. I co się robi? Wyznacza się tereny leśne na łąkach, które w sensie przyrodniczym są często dużo cenniejsze.
A z drugiej strony przeznacza się tereny, które są lasem, na zabudowe blokową. Tak jest na Polanie Żywieckiej.
Mamy wątpliwości, co do wysokich budynków. Zwłaszcza z punktu widzenia krajobrazowego, w Krakowie nie ma miejsc, gdzie bez szkody można wybudować wieżowce.
Uwagi są napisane i wysłane. Jedno zgłosić uwagę. Drugie to, żeby ona została uwzględniona. Do kogo mieć pretensje, jeżeli za chwilę okaże się, że macie Państwo rację i obudzimy się w mieście, w którym nie ma czym oddychać i bardzo źle się żyje?
Do Prezydenta Miasta. To on będzie odpowiadał na uwagi.
Ale też do radnych. Na dobrą sprawę to oni zadecydują. Studium zostanie przyjęte uchwałą Rady Miasta. Mogą je przyjąć w takiej formie, poprawić, albo nie przyjąć w ogóle. To oni biorą za to odpowiedzialność. Jednak jeżeli będzie przyjęte w tej kadencji, to w zasadzie wiadomo, że Platforma sobie to przegłosuje.
Wybory są za rok. Moje zdanie jest takie, że Studium powinna wziąć na siebie nowa władza, bo to ona będzie jego zapisy realizować.
To chyba też świetna okazja, by samorządowa kampania wyborcza w Krakowie była o czymś konkretnym. Dotyczyła rzeczy ważnych dla mieszkańców, a nie partyjnej polityki i etykietki.
Postulujemy też żeby całe Studium zostało jeszcze raz wyłożone w całości, bo zawiera błędy, o których mówi sama Pani Prezydent. Nie uwzględnia się też w nim Programu Ochrony Powietrza dla Małopolski czy Organizacji Światowych Dni Młodzieży a ze w względu na skalę i problemy z miejscem spotkań, transportem czy noclegami należałoby uwzględnić tą tematykę
–2 komentarze–
[…] tutaj przeczytacie wywiad z nim o naszym nowym miejskim […]
[…] że nie trzeba. Oto Mariusz Waszkiewicz, postać w Krakowie znana z wielu rzeczy, a żadną z nich nie jest przesadna miłość do […]