Plan dla Fortu Bronowice to zbrodnia na mieście
Dostałem projekt uwag, które rada dzielnicy VI ma zamiar złożyć do planu miejscowego dla Fortu Bronowice.
Uwagi mi się nie podobają, bo są skrajnie minimalistyczne.
– Wnosi się o ograniczenie zabudowy po południowej stronie Fortu Bronowice na terenie oznaczonym w projekcie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego jako MWn/MN.1 poprzez odsunięcie wyznaczonej nieprzekraczalnej linii zabudowy od strony fortu tak, aby pozostawić wolny od zabudowy pas terenu o szerokości co najmniej 45 m licząc od krawędzi fosy fortu – piszą radni dodając jeszcze kilka mniej ważnych wstawek.
Nie lubię takiego minimalizmu, bo choć rozumiem motywację i to, że radni chcą uratować cokolwiek, to od razu przesuwa on miejsce kompromisu i w fatalny sposób ustawia rozmowę.
Dzieje się wtedy tak:
– Miasto chce za wszelką cenę pomóc deweloperowi zabudować całą działkę,
– rada dzielnicy, która ma reprezentować mieszkańców, mówi: spoko, tylko zostawcie 45 metrów.
Kompromis jest wtedy taki, że zostaje 20 metrów i rada dzielnicy mówi, że ma sukces, a miasto może chwalić się, że ustąpiło mieszkańcom. Tymczasem, jak chodzi o Fort Bronowice, to uwaga może być tylko jedna.
Taka, że na tych powojskowych hektarach trzeba zostawić miejsce na park i miejską przestrzeń z prawdziwego zdarzenia oraz najwyższej półki. Budować można, a nawet trzeba, tam gdzie powstały lub mają powstać stacje kolejki aglomeracyjnej, a nie na ostatnich przestrzeniach dzielnicy, która od deweloperów ucierpiała chyba najwięcej.
Rozumiem, że jest to wbrew obowiązującemu w magistracie przekonaniu, że współcześnie wszystkie miasta się dogęszcza, bo dzięki temu deweloperzy są w stanie upchnąć więcej bloków i zarobić więcej. Choć nie wiem o jakie miasta chodzi, bo raczej nie te najfajniejsze, co świetnie obrazuje kilka przykładów z dwóch moich ulubionych – oczywiście poza Krakowem – europejskich metropolii. Lepszego do życia Berlina oraz gorszego do życia Londynu.
Przykładów takich jak znajdujący się zaraz obok Bramy Brandenburskiej Tiergarten:
Albo wschodnioberliński Treptow, gdzie jest Cmentarz Żołnierzy Radzieckich:
By wspomnieć jeszcze o londyńskim Tooting Bec Common, na którym zmieściłoby się niejedno Residence:
I jeszcze o znajdujących się w samym centrum najdroższego miasta Europy parkach.
Takich jak Regents Park:
Które, jak już na pierwszy rzut oka widać w Google Maps, wiele łączy z otoczeniem Fortu Bronowice:
Albo raczej łączyłoby, gdyby teren był przeznaczony do otwarcia, a nie do zabudowania.
Tak jednak nie jest, bo krakowski magistrat postanowił wyznaczyć nowe trendy w projektowaniu przestrzennym i po sukcesie Ruczaju, który został okrzyknięty pierwszym eksperymentalnym osiedlem bez zieleni, stworzyć całe eksperymentalne miasto bez zieleni.
Ale wracając do początku. Jak chciałbym, żeby wyglądały uwagi do planu dla fortu?
Tak jak uwaga Fundacji Krowoderska.pl, którą wysmażył jej prezes:
–1 Komentarz–
[…] tej sytuacji proboszczowie zaczęli przebudowywać stary dwór prałatów mariackich, poszerzać dworską kaplicę, która dotąd mieściła się w […]