A więc o ponad 10 tys. mniej niż przed rokiem. To oznacza, że frekwencja wyniosła zaledwie 5,96 proc. mimo niemałych pieniędzy wpompowanych w nagłośnienie tego wydarzenia. Billboardy, citylighty, brandingi i reklamy w gazetach nie przyniosły jednak większego efektu. Efektowna jest za to ich cena, która – w odróżnieniu od promocji – może przykuć uwagę krakowian.