Znaleźliśmy resztki igrzyskowego misia
Zastanawialiście się, co stało się z garniturami z Vistuli kupionymi z okazji igrzysk, których nie będzie?
My się zastanawialiśmy, bo rzecz ma posmak satyry, a takie rzeczy lubimy najbardziej. Dlatego pewnie od zastanawiania przeszliśmy do następnego kroku i ustaliliśmy, co też się z nimi stanie. W związku z dokonanymi ustaleniami mamy też propozycję, ale o tym za moment, bo najpierw powiemy, jak przebiegało “ustalanie stanu faktycznego”.
Zaczęliśmy najprościej. Zapytaliśmy – “na podstawie art. 2 ust. 1 ustawy o dostępie do informacji publicznej z dnia 6 września 2001 r. (Dz. U. Nr 112, poz. 1198, z późn. zm.)…” – wystosowaliśmy (Piotr M. – dzięki!) odpowiednie zapytanie do Urzędu Miasta. Prosiliśmy o sprawdzenie, co też dzieje się z komputerami, które kupiono dla komitetu i skrojonymi na miarę garniturami z Vistuli. Z komputerami motywacja była taka, że na przykład w radach dzielnic, tak donosili radni, te są kupowane w różnych celach, a później nie wiadomo, gdzie są. Ale wiadomo, że rady dzielnic są z natury raczej zabawne, a Urząd Miasta to instytucja poważna i tak być nie może.
Pierwsze pismo wskazało więc, że komputerami zarządza likwidator Komitetu:
I “w związku z powyższym, w celu uzyskania szczegółowych informacji dotyczących sposobu użytkowania majątku ww. Stowarzyszenia, należy zwrócić się z wnioskiem do likwidatora Stowarzyszenia Komitet Konkursowy Kraków 2022.” Los garniturów niestety pominięto.
Skoro tak poinformowali w UMK, to z pewnością wiedzą, co mówią. Wysłaliśmy, więc pytanie do Likwidatora, który odpowiedział niezwłocznie i garniturów nie pominął.
Od niego dowiedzieliśmy się, że pozostała część majątku – czyt. stroje reprezentacyjne Vistula – zostanie spieniężona. Nie jesteśmy pewni, ile można wziąć za używane garnitury za 35 tys. złotych, ale wiemy na pewno, że nie 35 tys. złotych. Raz: noszone. Dwa: krojone na miarę urzędniczo-poselską, a ta do zwykłych, szarych ludzi, a przecież to tacy kupują używane ciuchy, zupełnie nie przystaje.
Dlatego bardzo się stropiliśmy. Są to wszak garnitury nasze wspólne, społeczne i warto by było jak najlepiej je wykorzystać. Jednak większość zmartwień znajduje rozwiązania i my też takie znaleźliśmy. Oto nie ma co robić specjalnej aukcji, bo całego garnituru i tak nikt nie zechce. Ale przecież wielkimi krokami zbliża się WOŚP i Komitet Konkursowy wraz z gminą Kraków, Województwem Małopolskim i wszystkimi innymi uczestnikami “Misia” może zrobić coś dobrego i z uśmiechem. Igrzyskowe garnitury proponujemy oddać na licytację Wielkiej Orkiestry – choćby podzielone. Ktoś będzie mógł kupić rękaw takiego garnituru. Ktoś inny nogawkę, która skrywała członka komitetu. A jeszcze inny koszulę ze sztywnym kołnierzykiem. Dla lubiących wygodę znajdzie się też firmowy dres – albo przynajmniej jego część.
No kto by nie chciał kupić sobie takiej nogawki? Jeszcze w zbożnym celu…
–1 Komentarz–
[…] Znaleźliśmy resztki igrzyskowego misia […]